Moja mała wojna.
Motto:
W czasie okupacji nie byłem
ranny ani „zabity",
ale byłem w wielu
sytuacjach, w których
mogło się to wydarzyć.
Wieliczka 2004
I. Wstęp.
Druga Wojna Åšwiatowa nie byÅ‚a maÅ‚a. Podobno najwiÄ™ksza w historii Å›wiata. MaÅ‚y tylko byÅ‚ mój udziaÅ‚ w niej - ale byÅ‚. Mam Å›wiadomość, że wielu kombatantów - żoÅ‚nierzy - miaÅ‚o wielokrotnie wiÄ™ksze przeżycia i dokonania. Moje - na miarÄ™ siÅ‚ i warunków. W czasie okupacji, byÅ‚a jedna część mÅ‚odzieży, która: spaÅ‚a, jadÅ‚a i pracowaÅ‚a i druga, która po za tym wszystkim podjęła: ochotniczÄ…, konspiracyjnÄ…, peÅ‚nÄ… niebezpieczeÅ„stw i ofiar, walkÄ™ o NiepodlegÅ‚ość Polski. OÅ›mielam siÄ™ zaliczyć do tej drugiej grupy. To moje skromne opracowanie cechuje to, że jest krótkie i zwiÄ™zÅ‚e. PiszÄ…c je mam osiemdziesiÄ…t lat Już nie ten wzrok" a fakty zacierajÄ… siÄ™ w pamiÄ™ci. Idzie mi gÅ‚ównie o zarejestrowanie wydarzeÅ„ w których braÅ‚em udziaÅ‚, a które czasem jeszcze mi siÄ™ Å›niÄ…. To byÅ‚ „Sen", zÅ‚y sen gdyby nie fakty i Å›wiadkowie. Niektórzy kombatanci przedstawiajÄ… swoje przeżycia wojenne z dużym Å‚adunkiem bohaterszczyzny. Tego w moich opowieÅ›ciach nie znajdziecie.
II. Korzenie.
WedÅ‚ug udokumentowanych źródeÅ‚ protoplastÄ… rodu Dunikowskich byÅ‚ Adam z Urska, zmarÅ‚y w 1437 roku. Ursko (Orzek, Hurko), to wieÅ› poÅ‚ożona cztery kilometry od PrzemyÅ›la. Nazwy wsi zmieniaÅ‚y siÄ™. Nazwisko Dunikowscy zostaÅ‚o przyjÄ™te w pierwszej poÅ‚owie XVI wieku od nazwy królewskiej wsi Dunikowice, poÅ‚ożonej pięć kilometrów od Radymna.
Do ważniejszych postaci rodu, należy zaliczyć:
1. ks. Franciszek, proboszcz kościoła Św. Floriana w Krakowie, a następnie arcybiskup lwowski, zmarły w 1451 roku.
2. Henryk, sędzia ziemski przemyski, zmarły w 1461 roku.
3. Adam, łowczy przemyski, zmarł w 1498 roku.
4. Jan, m.in. rotmistrz. WyróżniÅ‚ siÄ™ w czasie wyprawy na MoskwÄ™ w 1610 roku. MarszaÅ‚ek sejmiku wiÅ›niaÅ„skiego, zmarÅ‚y w 1637 roku.
5. Samuel, podstaroÅ›ci przemyski, rotmistrz pancerny JKM. Zygmunta III. WyróżniÅ‚ siÄ™ w wojnach moskiewskich, zmarÅ‚y w 1619 roku.
6. Zygmunt, sędzia kapturowy sanocki, zmarł w 1649 roku.
7. Wojciech, sędzia kapturowy ziemi sanockiej, zmarły w 1688 roku.
8. Antoni, stolnik owrucki (Wołyń), zmarł w 1799 roku.
9. Wincenty, mjr Kawalerii Narodowej, zmarły w 1822 roku.
10. Paweł, chorąży w brygadzie Kawalerii Narodowej.
11. Juliusz, dr praw, pełnił
szereg odpowiedzialnych funkcji w administracji państwowej. Ostatnio był
prezesem Najwyższego Trybunału Konstytucyjnego, zmarł w 1941 roku.
12.BolesÅ‚aw, puÅ‚kownik w Korpusie Legionów Polskich, zmarÅ‚ w 1927 roku.
13. Stefan, inżynier -
rolnik, porucznik WP, zamordowany przez sowietów w obozie
jenieckim w Kozielsku w 1941 roku.
14. BolesÅ‚aw, historyk, profesor gimnazjów a nastÄ™pnie profesor UJ i UW, zmarÅ‚y w 1979 roku.
15.Xsawery, profesor katedry rzeźby w ASP: w Krakowie, Warszawie i WrocÅ‚awiu. Wybitny polski rzeźbiarz wielokrotnie wyróżniany i odznaczany. Podczas I wojny Å›wiatowej sÅ‚użyÅ‚ w Legii Cudzoziemskiej we Francji. W czasie II wojny, byÅ‚ więźniem obozu koncentracyjnego w OÅ›wiÄ™cimiu, zmarÅ‚ w 1964 roku.
16.Leon (mój ojciec), z wyksztaÅ‚cenia ceramik, byÅ‚ wÅ‚aÅ›cicielem fabryki kafli w Wieliczce, zmarÅ‚y w
1964 roku. Dunikowscy to jedna rodzina (XX pokoleÅ„). ZasiedlaÅ‚a wiele miejscowoÅ›ci w poÅ‚udniowej Polsce. Na ziemiach: lwowskich, sanockich, nowosÄ…deckich, krakowskich. WynikaÅ‚o to z zawierania zwiÄ…zków małżeÅ„skich, dziedziczenia spadków, sprzedaży - kupna majÄ…tków ziemskich.
NiemaÅ‚y wpÅ‚yw na moje wychowanie mieli profesorowie z przedwojennego gimnazjum w Wieliczce. Z szacunkiem wspominam do dzisiaj tych wspaniaÅ‚ych, kompetentnych wychowawców: Korpal, Chmiel, Prokop, KryÅ„ski, Klimczyk, którzy bez nachalnoÅ›ci uczyli nas myÅ›leć po polsku i rozumieć jej historiÄ™.
***
NastÄ™pnym ważnym rozdziaÅ‚em w moim życiu, byÅ‚o przedwojenne Harcerstwo. KsztaÅ‚towaÅ‚o nasze charaktery i moralność. UczyÅ‚o kontaktów z naturÄ… przez wycieczki i obozy, co bardzo przydaÅ‚o siÄ™ później w partyzantce.
Byłem przed wojna na pięciu obozach, w tym na słynnym Światowym Zlocie Skautingu w Spale (1935r.)
Po wojnie prowadziÅ‚em samodzielnie dwa obozy - w trudnych warunkach - w Osieczanach (1945r.) i Mszanie Dolnej (1946r.). Harcerstwo to byÅ‚a dobra „szkoÅ‚a przetrwania".
Nie mogę tu pominąć roli Matki - patriotki w moim wychowaniu.
W młodości pracowała, najpierw jako kasjerka w Kopalni w Sosnowcu, następnie jako kierowniczka ochronki (przedszkola).
Jej zainteresowaniem byÅ‚a poezja, znaÅ‚a na pamięć dużo piÄ™knych, patriotycznych wierszy. Konopnickiej i innych poetów, których dzisiaj siÄ™ nie sÅ‚yszy, a które w mÅ‚odoÅ›ci deklamowaÅ‚a w teatrach amatorskich. Nam urozmaicaÅ‚a - wszystkie uroczystoÅ›ci rodzinne jak: imieniny, Å›wiÄ™ta. Mam je nagrane na taÅ›mie i czasem przesÅ‚uchujÄ™ z Å‚ezkÄ… w oku.
Dziadek Mamy został powieszony przez Rosjan za udział w Powstaniu Styczniowym i skonfiskowano mu majątek ziemskich.
Opisuję tę historie, może za obszernie, ale wpływały one na moje wychowanie, świadomość i postawę.
Dworek w królewskiej wsi Dunikowice (obok Radymna;, od której pochodzi nasze nazwisko.
III. Śmierć Brata!
/PoczÄ…tek wojny/
II wojna Światowa wybuchła 1 września 1939 r. W mieście zapanowała atmosfera napięcia i strachu. Wykupywano żywność i co się dało. Ojciec zebrał nas w pokoju: Kubek /l 8 lat/, Kazek /16 lat/, Zosia /14 lat/, Rysiek /121at/, Mietek /8 lat/, Cesia/ 5 lat/ i powiedział:
„Dzieci! Jest wojna, na której wszystko może siÄ™ zdarzyć. GdybyÅ›my siÄ™ pogubili zawsze wracajcie do domu." Nie wszystkie dzieci rozumiaÅ‚y, co siÄ™ dzieje, ale podÅ›wiadomie czuÅ‚y, że -coÅ› ważnego.
Nasza I drużyna harcerska, przy Liceum i Gimnazjum im. J. Matejki w Wieliczce, w dniu 31 sierpnia, dostała rozkaz obrony wiaduktu przy cmentarzu w Wieliczce.
Wiadukt byÅ‚ wtedy ważnym punktem strategicznym przy gÅ‚ównej szosie Kraków- Tarnów( zwanej szumnie autostradÄ…).
Drużynowym byÅ‚ w tym czasie mój starszy Brat Romuald zwany przez wszystkich "Kubek". Brat zdaÅ‚ maturÄ™ w maju 1939r. z bardzo dobrym wynikiem i egzamin wstÄ™pny na AGH. ByÅ‚ jak na swój wiek bardzo poważnym, zrównoważonym i odpowiedzialnym chÅ‚opcem powszechnie lubianym.
Wartownia naszej drużyny mieściła się w domu d-ra Twardosza (istniejący do dzisiaj). W dużej kamienicy obok wiaduktu, na dachu znajdował się posterunek.
Terenowej Obrony Przeciwlotniczej (TOPL), który miaÅ‚ za zadanie obserwacje i sygnalizowanie zbliżajÄ…cych siÄ™ samolotów nieprzyjaciela.
Dyżury pełniliśmy w harcerskich mundurkach, co dwie godziny z prawdziwym karabinem i ostrą amunicją (!) Pod wiaduktem pełniła służbę, dwuosobowa straż obywatelska.
MiaÅ‚em wtedy niespeÅ‚na 16 lat. W czasie dyżurów obserwowaÅ‚em, historyczne, niezapomniane, żaÅ‚osne widowisko zwane wtedy „UciekinierkÄ…,,. TysiÄ…ce ludzi ze ÅšlÄ…ska, Krakowa i okolic uciekaÅ‚o przed Niemcami na Wschód. Uciekali nie wiadomo, dokÄ…d i po co. Już wtedy krążyÅ‚y groźne wieÅ›ci o okrucieÅ„stwach Niemców. To byÅ‚ smutny widok. Ci biedni gÅ‚odni zmÄ™czeni ludzie szli z maÅ‚ymi wózkami z poduszkami pod pachÄ…, pieskami, kotami itp. Efekt byÅ‚ taki, że skutecznie blokowali szosÄ™, wycofujÄ…cym siÄ™ wojskom polskim. TÅ‚ok na szosie byÅ‚ taki, że trudno byÅ‚o siÄ™ poruszać w przeciwnym kierunku. 2 WrzeÅ›nia popoÅ‚udniu miaÅ‚em dyżur. Fala uciekinierów nie sÅ‚abÅ‚a. Nagle zawyÅ‚y syreny sygnalizujÄ…c alarm Od strony poÅ‚udniowej nadleciaÅ‚ dwusilnikowy niemiecki bombowiec. Schodkami spod wiaduktu podbiegÅ‚, pijany granatowy policjant i krzyczaÅ‚ do mnie:
- "Strzelaj, strzelaj!"
Przyklęknąłem oparłem rękę z karabinem na balustradzie i strzeliłem dwa razy. Byłem bardzo zdziwiony, że samolot...nie spadł. O młodzieńczo - harcerska naiwności. To były moje pierwsze strzały w czasie II wojny światowej.
Dnia 3-go września wieczorem nadeszła wiadomość z nasłuchu radiowego, że Francja i Anglia wypowiedziały Niemcom wojnę.
DostaÅ‚em rozkaz informowania uciekinierów o tym oczekiwanym fakcie. KrzyczaÅ‚em na caÅ‚y glos: -„Rodacy! Anglia i Francja wypowiedziaÅ‚y Hitlerowi wojnÄ™'* ObserwowaÅ‚em u tych zmÄ™czonych ludzi mieszane uczucia, jedni niedowierzali, drudzy mieli w oczach Å‚zy radoÅ›ci i nadziei, że nie jesteÅ›my już sami, inni pytali o szczegóÅ‚y, których nie znaÅ‚em. W pewnym momencie podszedÅ‚ do mnie ppor. (szedÅ‚ z maÅ‚ym oddziaÅ‚em) i powiedziaÅ‚:
- „Druhu, też byÅ‚em harcerzem, trzymajmy siÄ™!" WyciÄ…gnÄ…Å‚ z tornistra dużą czekoladÄ™ z orzechami i wrÄ™czyÅ‚ mi jÄ…. Gdy wróciÅ‚em na wartowniÄ™, chciaÅ‚em siÄ™ podzielić czekoladÄ… z kolegami. ZobaczyÅ‚ to dowódca warty i krzyknÄ…Å‚:.
„Wrzuć to do Å›mietnika: czekolada może być zatruta!" Taka byÅ‚a wtedy propaganda. Z żalem wyrzuciÅ‚em czekoladÄ™ a byliÅ›my gÅ‚odni.
4 września rano dostaliśmy
rozkaz zlikwidowania posterunku i udania się całą drużyną na uciekinierkę.
Niemcy zbliżali się do Krakowa. Poszliśmy z Bratem do domu, aby się spakować.
Mieszkaliśmy wtedy przy ulicy Krakowskiej 9. Był to rejon obok stacji
kolejowej, pomiędzy torem kolejowym a szosą. Ojciec prowadził tam fabrykę
kafli. Budynek- rozbudowany - stoi do dzisiaj. Po zjedzeniu obiadu i przebraniu
siÄ™ pakowaliÅ›my plecaki na podwórcu. Nagle nadleciaÅ‚y samoloty
niemieckie, zrzuciły kilka
bomb, oraz ostrzelały z
karabinów maszynowych opisany rejon.
Zrobiło się ciemno. Pierwsza moja reakcja, że to gaz!
Byliśmy szkoleni, że mogą być użyte w czasie wojny.
Uczono nas też, że jeÅ›li nie ma maski gazowej to należy zmoczyć chusteczkÄ™ moczem i przyÅ‚ożyć jÄ… do ust i nosa. PróbowaÅ‚em to zrobić, ale mój „maÅ‚y przyjacier byÅ‚ tak wystraszony, że nic z tego nie wyszÅ‚o. Dzisiaj to wydaje siÄ™ Å›mieszne - wtedy nie. OkazaÅ‚o siÄ™, że nie byÅ‚ to gaz tylko kurz z naszego podwórca (na skutek ostrzaÅ‚u) i dym chyba z bomb.
Gdy kurz opadł, wtedy zobaczyłem leżącego na ziemi (metr ode mnie) mojego Brata. Uratowało mnie to, że sekundę wcześniej upadłem na ziemię. Brat spokojnym głosem powiedział:
"Kazek, jestem ranny, ratuj!"
Miał małą ranę, tuż nad lewym biodrem mało krwawiącą. Do dziś nie wiem, czy od kuli czy od odłamka.
Zrobiłem mu prowizoryczny opatrunek.
Zapanował chaos! Krzyki wystraszonych, jęki rannych, wołanie o pomoc, krew. Z tego, co pamiętam po tylu latach, zginęli:
mój wujek, Reczek i jego syn. StaÅ‚ w oknie i dostaÅ‚ w plecy. ZakrwawiÅ‚ całą podÅ‚ogÄ™.
Trzech moich kolegów - sÄ…siadów: Kazek Mydlarczyk, Zbyszek Borowiec, Zbyszek
Nawrot. PóÅ‚ godziny wczeÅ›niej byli u mnie siÄ™ pożegnać, też wybierali siÄ™ na uciekinierkÄ™.
- zginął też ojciec Borowca. Znaleziono po nim , tylko nogę z pośladkiem i portfel w tylnej
kieszeni spodni, który umożliwiÅ‚ identyfikacjÄ™.
- Rysiek Benedykt- sÄ…siad
od wybuchu zostaÅ‚ zburzony częściowo nowy dom Mydlarczyków. W jego ogrodzie znaleziono zmasakrowanÄ… rodzinÄ™ żydowskÄ… w wÄ…wozie, w którym pÅ‚ynie maÅ‚a rzeczka Serafa znaleziono kilku nieznanych- rannych i zabitych - cywilów.
Nie miaÅ‚em czasu patrzeć na to pobojowisko, bo zajÄ…Å‚em siÄ™ Bratem. KtoÅ› zorganizowaÅ‚ nosze z jadÄ…cego szosÄ… wojskowego wozu. PoÅ‚ożyliÅ›my Brata i we czterech: ja, Staszek Grzywacz, Gienek Jarosz i Jurek AlbiÅ„ski rozpoczÄ™liÅ›my dÅ‚ugi transport rannego. Na ulicy Szpitalnej w willi burmistrza Jegielskiego, (który też poszedÅ‚ z rodzinÄ… na uciekinierkÄ™) zostaÅ‚ zorganizowany punkt opatrunkowy, w którym ordynowaÅ‚ nasz prof. Krajewski WczeÅ›niej ukoÅ„czyÅ‚ dwa lata medycyny. OdlegÅ‚ość od naszego domu do punktu opatrunkowego, wynosiÅ‚a ok. 1,5 km. RÄ™ce nam omdlewaÅ‚y z wysiÅ‚ku, ale rannego trzeba byÅ‚o ratować. Brat leżaÅ‚ na noszach, cichutko, lekko pojÄ™kujÄ…c, jak gdyby nie chciaÅ‚ nas dodatkowo stresować.
GdyÅ›my dotarli do punktu, bardzo zmÄ™czeni, zdenerwowany profesor zmieniÅ‚ mój prowizoryczny opatrunek i powiedziaÅ‚: „Natychmiast do szpitala, nic wiÄ™cej nie mogÄ™ zrobić". Å?atwo to byÅ‚o powiedzieć. Ale cuda siÄ™ zdarzaÅ‚y.
Nie wiem, w jaki sposób, ale wspaniaÅ‚y Julek Wojtaszek (student I roku medycyny - też harcerz) pobiegÅ‚ do miasta i zorganizowaÅ‚ sanitarkÄ™. ZaÅ‚adowano Brata i mnie - i rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ nastÄ™pny etap i podróż do szpitala w Krakowie. Brat leżaÅ‚ spokojnie lekko pojÄ™kujÄ…c. GdzieÅ› w okolicy Prokocimia powiedziaÅ‚ do mnie:
„Kazek, czemu muszÄ™ umierać,
pomścij mnie" Jego ręka opadła i trafiła na moją dłoń. Lekko ją uścisnął.
Później zrozumiaÅ‚em, że byÅ‚o to ostatnie pożegnanie. W PÅ‚aszowie traciÅ‚
świadomość, bo powiedział:
„ZgaÅ› to radio!" - To nie byÅ‚o radio tylko szum silnika. Od tego momentu nie dawaÅ‚ oznak życia. PróbowaÅ‚em siÄ™ doszukać pulsu. Ale gdzie tam. CzuÅ‚em tylko walenie mojego serca, stres i bezradność. PrzypomniaÅ‚em sobie, że oddech bada siÄ™ przy pomocy lusterka - ale skÄ…d je wziąć? Jakie to wszystko byÅ‚o Å‚atwe i proste na ćwiczeniach.
DojechaliÅ›my do szpitala na ul. Kopernika. ByÅ‚o kilka sanitarek. PrzenieÅ›liÅ›my brata do izby przyjęć. PoÅ‚ożono go na kamiennym stole, który przypominaÅ‚ mi katafalk. Dyżurny lekarz spytaÅ‚ gdzie jest ranny. PokazaÅ‚em miejsce. SpytaÅ‚em czy żyje?
Jeszcze żyje, idź do domu, nie masz tu nic do roboty, dowiedz się jutro - powiedział. Popatrzyłem ostatni raz na Brata. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nigdy go już nie zobaczę i jego grobu.
Powstrzymałem płacz, ale łzy były silniejsze. Te wydarzenia przerastały moje 16 lat
.PoszedÅ‚em zmÄ™czony i zaÅ‚amany swojÄ… bezradnoÅ›ciÄ… do ciotki na ul. StarowiÅ›lnÄ…. PrzespaÅ‚em siÄ™ z trudem, i na drugi dzieÅ„ wróciÅ‚em do szpitala, aby siÄ™ czegoÅ› dowiedzieć! OdsyÅ‚ano mnie do kilku pokoi. Nikt nic nie wiedziaÅ‚. ZaginÄ…Å‚ bez Å›ladu!
Później uÅ›wiadomiÅ‚em sobie, że brat nie miaÅ‚ przy sobie żadnych dokumentów, a zagonieni lekarze opatrywaniem rannych, nie spytali mnie o jego nazwisko. WróciÅ‚em pieszo z Krakowa do Wieliczki, z hiobowÄ… wieÅ›ciÄ…, że "Kubek" zaginÄ…Å‚. ByÅ‚y pytania czy wszystko zrobiÅ‚em, aby go odnaleźć. MiaÅ‚em wyrzuty sumienia. PÅ‚acz i rozpacz caÅ‚ej rodziny.
Rodzice naradzali siÄ™, co robić dalej. Mama chciaÅ‚a iść do Krakowa, szukać syna. Ale jak tu zostawić piÄ™cioro nieletnich dzieci. Ojciec nie chciaÅ‚ zostawić na pastwÄ™ losu dużego obiektu fabrycznego, peÅ‚nego urzÄ…dzeÅ„, materiaÅ‚ów i towarów. ZwyciężyÅ‚ strach i atmosfera ucieczki! Rodzice zdecydowali, że idziemy-na nieznanÄ… tuÅ‚aczkÄ™. MieliÅ›my maÅ‚y czterokoÅ‚owy wózek z dyszlem, który
sÅ‚użyÅ‚ w warsztacie do przewozu materiaÅ‚ów. UmieÅ›ciliÅ›my na nim najmÅ‚odszÄ… siostrÄ™ CesiÄ™ / 5 lat/ i trochÄ™ żywnoÅ›ci. Å»aÅ‚osna "karawana" ruszyÅ‚a w kierunku NiepoÅ‚omic. Rysiek przy dyszlu, reszta dzieci - pchaÅ‚a. ByÅ‚ wieczór 5 wrzeÅ›nia. Droga byÅ‚a prawie pusta. Fala uciekinierów już siÄ™ przewaliÅ‚a. Nad Krakowem widziaÅ‚o siÄ™ Å‚uny pożarów, sÅ‚ychać byÅ‚o z dala odgÅ‚osy artylerii. Po kilku godzinach marszu przed Å›witem, dotarliÅ›my zmÄ™czeni do NiepoÅ‚omic. W rynku byÅ‚o dużo cywilów i wojska. Tu ojciec spotkaÅ‚ ppor. rez. SÅ‚owika (syna sztygara z kopalni) i pamiÄ™tam jak powiedziaÅ‚:
Panie Dunikowski, tÄ™ wojnÄ™ przegramy!
Co mam dalej robić spytał ojciec?
Wracajcie - opowiedziaÅ‚ - z dziećmi daleko pan nie zajdzie W pewnym momencie powstaÅ‚o jakieÅ› zamieszanie. Kilku żoÅ‚nierzy pobiegÅ‚o do pobliskiego kartofliska. RozlegÅ‚y siÄ™ strzaÅ‚y. Gdy wrócili, powiedzieli, że zastrzelili szpiega, który dawaÅ‚ latarkÄ… jakieÅ› sygnaÅ‚y.
Była też inna wersja, że ten biedak poszedł za swoją potrzebą, przyświecając sobie latarką. Bywały i takie przypadki. Gdy zrobił się świt ojciec wziął mnie na bok i powiedział:
„Kazek jesteÅ› najstarszy, jesteÅ› harcerzem musisz iść na wieÅ› do wujka i zobaczyć czy jest, bo nie ma sensu wlec tam całą rodzinÄ™, gdy go tam nie ma". Wujek Benedykt ZieliÅ„ski / mieszkaniec Krakowa/ miaÅ‚ na wsi DÄ…brówka obok UjÅ›cia Solnego wykupionÄ… wiejskÄ… chatÄ™ i jeździÅ‚ tam w niedziele i na wakacje Å‚owić ryby. ByÅ‚em zaskoczony propozycjÄ… ojca miaÅ‚em za sobÄ… sÅ‚abo przespanÄ… noc u ciotki, marsz z Krakowa do Wieliczki /14km/ z Wieliczki do NiepoÅ‚omic /13 km/ i czekaÅ‚ mnie jeszcze marsz z NiepoÅ‚omic do UjÅ›cia Solnego /ok. 17 km/ i dalej na wieÅ› DÄ…brówwka. Czy znajdÄ™ tyle siÅ‚? Ale co miaÅ‚em robić. RodzinÄ™ trzeba byÅ‚o ratować.
Tak sobie myÅ›laÅ‚em, że mój ojciec to jest "twardziel". Ja bym siÄ™ nie odważyÅ‚ wysÅ‚ać szesnastoletniego syna w czas wojny w nieznane. Ale sytuacja tego wymagaÅ‚a. WyruszyÅ‚em. Matka, żegnaÅ‚a mnie ze Å‚zami w oczach. DaÅ‚a mi dwie kromki chleba z serem. Ojciec kazaÅ‚ pytać ludzi o drogÄ™ do UjÅ›cia Solnego. WszedÅ‚em - z duszÄ… na ramieniu - w PuszczÄ™ NiepoÅ‚omickÄ…. ByÅ‚a piÄ™kna bezchmurna pogoda /jak przez caÅ‚y wrzesieÅ„/. Przeraźliwie pusto. Czasem przeniknęła jakaÅ› sama. CzuÅ‚em siÄ™ zmÄ™czony, samotny, zagubiony. NachodziÅ‚y mnie różne myÅ›li, czy dojdÄ™, czy trafiÄ™. MiaÅ‚em ochotÄ™ nawet wracać, ale przecież tam czeka rodzina na wiadomość. WiedziaÅ‚em, że dziejÄ… siÄ™ sprawy ważne, niecodzienne, których moja wyobraźnia jeszcze wtedy nie ogarniaÅ‚a.
Te piÄ™kne sosny i Å›wierki wydawaÅ‚y mi siÄ™ nawet jakieÅ› takie poważne i smutne. Po przejÅ›ciu kilku kilometrów usÅ‚yszaÅ‚em warkot samolotów. Czyżby znowu bombardowanie? SpojrzaÅ‚em w niebo. RozgrywaÅ‚a siÄ™ walka powietrzna dwu samolotów. ObserwowaÅ‚em to z przejÄ™ciem. Po kilku minutach jeden z samolotów zaczÄ…Å‚ dymić i spadÅ‚ - chyba polski. RuszyÅ‚em w dalszÄ… drogÄ™. Nagle za zakrÄ™tem zobaczyÅ‚em w rowie furmankÄ™. Zmasakrowane w rowie dwa konie, wiejska kobieta i mężczyzna. Krew byÅ‚a Å›wieża. Nie dawali oznak życia. Co mogÅ‚em zrobić? Nie miaÅ‚em pojÄ™cia, od czego zginÄ™li.
PoszedÅ‚em dalej. ZobaczyÅ‚em wreszcie ludzi. Na skraju drogi siedziaÅ‚a grupa ludzi z dziećmi. Posilali siÄ™. PowiedziaÅ‚em im, że widziaÅ‚em ,tam trupy. Odpowiedzieli, że jak oni szli to ci ludzie jeszcze żyli, ale nie mogli im pomóc!
Po kilku godzinach dotarÅ‚em do UjÅ›cia Solnego. Tam pokazano mi drogÄ™ do wsi DÄ…brówki /dalsze 4 km/. Niestety wujka nie zastaÅ‚em. ChaÅ‚upa zamkniÄ™ta na cztery spusty. SÄ…siad /Górak/ powiedziaÅ‚ mi, że wczoraj wyjechaÅ‚ do Krakowa zaopiekować siÄ™ rodzinÄ…. Co robić? PrzyszedÅ‚ mi z pomocÄ… ten wspaniaÅ‚y sÄ…siad. WidzÄ…c, że jestem bardzo zmÄ™czony i zaÅ‚amany, najpierw zaproponowaÅ‚ mi abym siÄ™ u mego przespaÅ‚. OdmówiÅ‚em, bo musiaÅ‚em zawiadomić ojca o sytuacji. Wtedy wyciÄ…gnÄ…Å‚ ze stodoÅ‚y piÄ™kny, nowy rower /kosztowaÅ‚ 150 zÅ‚ - Å›rednia pensja / i powiedziaÅ‚: „Jedź z Bogiem"- byÅ‚em wzruszony. Byli wtedy i na wsi piÄ™kni ludzie! RuszyÅ‚em w drogÄ™ powrotnÄ… tÄ… samÄ… trasÄ…, którÄ… już znaÅ‚em. Raźniej, bo na rowerze. W puszczy minÄ…Å‚em furmankÄ™ z trupami, tylko gospodarz byÅ‚ boso. KtoÅ› „pożyczyÅ‚" sobie jego porzÄ…dne cholewy.
OdnalazÅ‚em rodzinÄ™ w umówionym , miejscu w NiepoÅ‚omicach. Ojciec po wysÅ‚uchaniu mojej relacji, zarzÄ…dziÅ‚ powrót do Wieliczki. Nie byÅ‚o sensu iść z maÅ‚ymi dziećmi w nieznane. A tysiÄ…ce ludzi dotarÅ‚o aż nad San i dalej. „Karawana" ruszyÅ‚a w drogÄ™ powrotnÄ… do Wieliczki. UszliÅ›my może kilometr i nagle usÅ‚yszeliÅ›my warkot motorów. Armia niemiecka wkraczaÅ‚a!" Na przedzie jechaÅ‚y dwa motocykle z przyczepami z zamontowanymi karabinami maszynowymi, nastÄ™pnie wozy pancerne i dalej samochody ciężarowe z żoÅ‚nierzami. Widok dla nas byÅ‚ szokujÄ…cy. WyglÄ…dali groźnie! W pewnym momencie podszedÅ‚ do mnie żandarm niemiecki, i zabraÅ‚ mi/nie mój/ piÄ™kny rower. NastÄ™pnie podszedÅ‚ do wózka z siostrÄ… i daÅ‚ jej,., czekoladÄ™. Znowu ta czekolada. WyrzuciÅ‚em jÄ… do rowu, bo mogÅ‚a być zatruta. WróciliÅ›my do domu. Ja przeszedÅ‚em pieszo w ciÄ…gu póÅ‚torej doby ok. 60 km plus 20 km na rowerze. ZastaliÅ›my w domu: wyważone drzwi, rozbite radio, skradzione kilimy i inne wartoÅ›ciowe przedmioty. Matka podjęła poszukiwania syna. JeździÅ‚a po kilka razy do szpitala na ul. Kopernika - do innych szpitali -bo brat mógÅ‚ być przeniesiony. Niestety wszystkie poszukiwania nie daÅ‚y rezultatów. ZginÄ…Å‚ bez wieÅ›ciÅ‚ P.S.
Mam Å›wiadomość, że w czasie okupacji zaginęło bez wieÅ›ci miliony ludzi. W obozach koncentracyjnych, na zesÅ‚ankach, w kazamatach NKWD, Gestapo. Przypadek mojego brata jest o tyle szczególny, że zginÄ…Å‚ w pierwszych dniach wojny w wielkim mieÅ›cie Krakowie w renomowanym szpitalu.
IV Przysięga.
Do konspiracji zostaÅ‚em zwerbowany przez Juliana Wojtaszka pseudonim "Zyndram", - syna lekarza, studenta medycyny - z którym znaliÅ›my siÄ™ z przedwojennego harcerstwa.
Przysięgę składałem w jego mieszkaniu w centrum Wieliczki, przy przystanku kolejowym.
Był to początek 1940 roku (dokładnej* daty nie pamiętam). Było bardzo uroczyście.
StóÅ‚ nakryty zielonym suknem, na nim biaÅ‚o - czerwona flaga, Krucyfiks i pistolet. Poza "Zyndramem", byÅ‚ obecny "Mars", późniejszy zasÅ‚użony dziaÅ‚acz konspiracji i partyzant.
Tekst przysięgi brzmiał:
„W obliczu Boga WszechmogÄ…cego, NajÅ›wiÄ™tszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej, PrzysiÄ™gam na Krzyż ÅšwiÄ™ty i MÄ™kÄ™ Zbawiciela, że bÄ™dÄ™ wiernie staÅ‚ na straży Honoru Rzeczpospolitej Polski, Naczelnemu Dowódcy bezwzglÄ™dnie bÄ™dÄ™ posÅ‚uszny, tajemnicy sÅ‚użbowej dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miaÅ‚o."
Odzew odbierającego przysięgę:
„BiorÄ™ CiÄ™ w szeregi ZWZ - AK. ObowiÄ…zkiem Twoim bÄ™dzie walczyć z broniÄ… w rÄ™ku.
Zwycięstwo będzie Twoją nagrodą, Zdrada zostanie ukarana śmiercią."
Byłem bardzo przejęty uroczystością i tekstem przysięgi.
Zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji, że udział w konspiracji to nie są żarty, że to nie będzie już przygoda harcerska. Decydowałem się dobrowolnie na narażenie własnego i Rodziny życia.
Pierwszym zadaniem byÅ‚o gromadzenie broni. Mój ojciec jako obywatel miasta (byÅ‚ radnym miejskim), posiadaÅ‚ i miaÅ‚ zezwolenie na piÄ™kny pistolet FN-7,65. ZabraÅ‚em ojcu ten pistolet (bez jego wiedzy) i przekazaÅ‚em go "Zyndramowi", a ten "Marsowi". Później żaÅ‚owaÅ‚em tego kroku, bo musiaÅ‚em starać siÄ™ dla siebie o inny. I tak to siÄ™ zaczęło.
V. Skrócony przebieg sÅ‚użby
1. Od 01.09.1939r. do 04.09.1939r. z gimnazjalnÄ… drużynÄ… harcerzy pilnowaliÅ›my z broniÄ… wiaduktu obok cmentarza w Wieliczce. Dnia 4 wrzeÅ›nia 1939 nastÄ…piÅ‚o bombardowanie Wieliczki, obok stacji PKP, w czasie którego zostaÅ‚ Å›miertelnie ranny mój brat Romuald Dunikowski, d-ca drużyny.
UmierajÄ…c na moich rÄ™kach wyszeptaÅ‚: „Kazek, czemu muszÄ™ umierać?! PomÅ›cij mnie!" To byÅ‚a dodatkowa moja motywacja wstÄ…pienia do konspiracji.
2. W styczniu 1940r. pkm. Julian Wojtaszek ps. "Zyndram", zwerbował mnie do konspiracji.
W jego mieszkaniu złożyłem przysięgę . Przekazałem przez "Zyndrama" Zygmuntowi Kaweckiemu ps.: "Mars" zabrany ojcu pistolet, FN 7-65.
PrzechodziÅ‚em podstawowe przeszkolenia konspiracyjne. PoczÄ…tkowo byÅ‚em kolporterem prasy podziemnej -„Biuletyn Informacyjny". MieszkaÅ‚em w Wieliczce przy szosie Kraków-Tarnów.
ByÅ‚em obserwatorem transportów niemieckich jadÄ…cych do ZSRR (przygotowanie inwazji 40/41). RejestrowaÅ‚em: ilość, rodzaj, czas i oznakowania pojazdów.
6. W latach 41-43 dojeżdżaÅ‚em do Krakowa - Krzemionki do technikum "Getlówka". Wykorzystano to i zostaÅ‚em łącznikiem miÄ™dzy Krakowem a WieliczkÄ…, z-cy d-cy O / Kedywu MieczysÅ‚awa CieÅ›lika ps. "Koral" przewoziÅ‚em przesyÅ‚ki nie znajÄ…c ich zawartoÅ›ci, do dwóch punktów kontaktowych:
antykwariat na ul. Szpitalnej
zakład pogrzebowy w kamienicy przy ul. Dietla /obok Hali Targowej/.
7. W 1943r. ukoÅ„czyÅ‚em kurs podchorążych i zostaÅ‚em czÅ‚onkiem OddziaÅ‚u Dywersyjnego "Potok" przy batalionie "Mrówka".
OddziaÅ‚ pod dowództwem StanisÅ‚awa Talary ps. "Florian" przeprowadziÅ‚ szereg akcji na terenie Wieliczki i okolic, raniÄ…c Niemców i zdobywajÄ…c broÅ„. DziaÅ‚aÅ‚ m.in. w Magistracie w Wieliczce, w Zabawie w SuÅ‚kowie w Biskupicach, w Raciborsku. Transport broni z Wieliczki do Koźmic.
8. W ramach „maÅ‚ego sabotażu" rozklejaliÅ›my sfingowane
afisze obowiÄ…zkowej ewakuacji
Volksdeutschów, co wywoÅ‚aÅ‚o panikÄ™ wÅ›ród zainteresowanych.
9. Na wiosnÄ™ 1944r, majÄ…c w domu karabin i pistolet przeżyÅ‚em rewizjÄ™ SS i Gestapo. Cudem nic nie znaleźli. OpisujÄ™ to w opracowaniu „Rewizja".
10. W 1944 po nieudanym zrzucie broni w Raciborsku koło Wieliczki
/brałem udział w ubezpieczeniu zrzutu/.
Jako „spalony" przystÄ…piÅ‚em do O.P. "Potok". BraÅ‚em udziaÅ‚ z
broniÄ… w rÄ™ku we wszystkich jego akcjach na: * Lubomirze, Å?ysinie, Kamienniku,
Glichowie w ramach zgrupowania "Kamiennik". Brałem udział w
ubezpieczeniu kontrowersyjnych pertraktacji w Dobczycach pomiędzy
"Kościeszą" d-cą zgrupowania i Gestapo z Myślenic.
11. W październiku 1944 r., w związku ze zranieniem d-cy "Potoka" i zbliżającą się zimą, oddział został urlopowany i podjął ponownie działanie jako oddział dywersyjny na terenie Wieliczki i okolic.
VI. Ruch oporu w Wieliczce
Za datę powstania polskiego podziemia uważa się 27 września 1939 roku, po przegranej Kampanii Wrześniowej i zdradzieckiej napaści sowieckiej na Polskę.
W Warszawie, powstają zalążki Polskiego Państwa Podziemnego, pomimo zdawałoby się beznadziejności sytuacji.
Generał Michał Karaszewicz - Tokarzewski z upoważnienia Naczelnego Wodza, tworzy organizację Służba Zwycięstwu Polsce (SZP).
Na terenie kraju powstajÄ… spontanicznie, liczne organizacje konspiracyjne.
Utworzony w Paryżu nowy RzÄ…d Polski, powoÅ‚uje do życia ZwiÄ…zek Walki Zbrojnej (ZWZ), który 14 lutego 1942 roku zostaÅ‚ przemianowany na Armie KrajowÄ… (AK). Dochodzi do scalenia wielu maÅ‚ych organizacji wystÄ™pujÄ…cych na terenie kraju.
Szacuje siÄ™, że w roku 1944 stan zaprzysiężonych i uzbrojonych żoÅ‚nierzy AK, wynosiÅ‚ 380 tysiÄ™cy. Te sprawy sÄ… szczegóÅ‚owo opracowane w wielu książkach historycznych.
OpisujÄ™ je w najwiÄ™kszym skrócie, dla wprowadzenia.
W Wieliczce w oparciu o gÅ‚ównÄ… organizacjÄ™ z 1940 roku powstaÅ‚ silny ruch oporu.
W ramach batalionu zostaÅ‚a utworzona Placówka (kompania Wieliczka - Miasto), kryptonim "Lena", która obejmowaÅ‚a: miasto Wieliczka, Krzyszkowice, Barycz, Lednica Górna; Dolna i ZabawÄ™.
Ostatnim dowódcÄ… od 1943 - 1945 byÅ‚ por. st. st. Franciszek GoÅ‚da ps. "Legda".
MÅ‚odzież z Wieliczki i okolic zasiliÅ‚a pięć oddziaÅ‚ów partyzanckich: "ÅšmiaÅ‚y", "Å»óÅ‚w", "BÅ‚yskawica", "Huragan" i "Potok".
ZostaÅ‚ utworzony Batalionowy OddziaÅ‚ Dywersyjny, pod dowództwem StanisÅ‚awa Tatary ps. "Florian".
Oddział był szkolony do działalności dywersyjno - sabotażowej. ,
Miałem zaszczyt, należeć do tego oddziału i brałem udział w jego akcjach.
Zorganizowano kurs podchorążych w kilku grupach.
Wykładowcami byli przedwojenni, kompetentni oficerowie WP, między innymi: "Legda", "Potok", "Pepek". Po zakończeniu kursu otrzymałem stopień kpr. podchorążego.
VII. Obserwacja transportów niemieckich.
MieszkaÅ‚em w Wieliczce (ul. Krakowska 9), przy szosie Kraków - Tarnów i dalej na wschód.
Ta szosa, szumnie zwa<Ja „autostradÄ…", byÅ‚a ważnym strategicznym traktem.
W roku 1936 poÅ‚ożono na niej now% bardzo trwałą nawierzchniÄ™, po której przejechaÅ‚y trzy armie z ciężkim sprzÄ™tem - polska, niemiecka, sowiecka - nie niszczÄ…c jej.
DorÄ… nasz znajdowaÅ‚ siÄ™ kilka metrów od szosy, wiÄ™c miaÅ‚em dobry punkt obserwacyjny.
DostaÅ‚em rozkaz obserwowania i rejestrowania tych transportów, jadÄ…cych na wschód przed inwazjÄ… na
ZSRR. Ilekroć sÅ‚yszaÅ‚em warkot samochodów, biegÅ‚em do okna i zapisywaÅ‚em: godzinÄ™; rodzaj pojazdu (osobowe, ciężarowe, opancerzone), ich ilość i oznakowanie.
Na prawej stronie z tyÅ‚u miaÅ‚y biaÅ‚e oznakowania, których znaczenia nie znaÅ‚em. PamiÄ™tam jeszcze do dziÅ› dwa znaki.
Meldunki przekazywaÅ‚em „Zyndramowi" a on dalej do dowództwa.
Takich posterunków na trasie byÅ‚o kilkanaÅ›cie.
Konfrontowano je. Służyły do oceny sił niemieckich, jadących na ZSRR.
Podobno i alianci korzystali z tych materiaÅ‚ów.
VIII Funkcja łącznika KEDYW-u.
W latach 1941 - 1943 uczÄ™szczaÅ‚em do PaÅ„stwowej SzkoÅ‚y Technicznej w Krakowie na Krzemionkach. To byÅ‚a legalna szkoÅ‚a - za zgodÄ… wÅ‚adz niemieckich. Niemcy potrzebowali techników. Wykorzystano to, że codziennie dojeżdżam do Krakowa i przydzielono mnie jako łącznika miÄ™dzy WieliczkÄ… a Krakowem, do d-cy obwodu Komendy Dywersji (KEDYW) MieczysÅ‚awa CieÅ›lika ps. "Koral" Te moje dojazdy do Krakowa to osobny rozdziaÅ‚. JeździÅ‚em najpierw na starym zdezelowanym rowerze. CzÄ™sto pÄ™kaÅ‚ Å‚aÅ„cuch, albo jakaÅ› Å›ruba. Jedna opona byÅ‚a pÄ™kniÄ™ta, nosiÅ‚em przy sobie zapas sznurka, gdy siÄ™ sznurek przetarÅ‚ prowadziÅ‚em rower kilka kilometrów. Później dochodziÅ‚em pieszo, torami z Wieliczki do Bieżanowa (6 km), a stamtÄ…d pociÄ…giem do Krakowa. Z "Koralem" spotykaÅ‚em siÄ™ na mieÅ›cie w umówionych miejscach. PrzekazywaÅ‚ mi grube koperty, maÅ‚e paczki abym dostarczyÅ‚ je w Krakowie do wyznaczonych punktów kontaktowych. MiaÅ‚em je dwa:
Jeden w antykwariacie na ulicy Szpitalnej
Drugi w zakładzie pogrzebowym na ulicy Dietla. Do dziś pamiętam jedno z haseł:
Czy mogę kupić lichtarz srebrny?
Może być czteroramienny (odzew) Wprowadzano mnie na zaplecze i tam oddawałem przesyłkę, zabierając z powrotem inną.
Nigdy nie znaÅ‚em zawartoÅ›ci przesyÅ‚ek, które woziÅ‚em z duszÄ… na ramieniu. Raz spytaÅ‚em "Korala":
Co zawiera przesyłka?
Nie możesz tego wiedzieć - odpowiedział
A co mam zrobić, gdy mnie złapią Niemcy - spytałem naiwnie ? I
- Nikt Ci nie pomoże, musisz radzić sobie sam - rzuciÅ‚ krótko.
To byÅ‚o stresujÄ…ce zajÄ™cie. Na szosie krÄ™cili siÄ™ Niemcy. Tory kolejowe, Wieliczka - Bieżanów patrolowane byÅ‚y, przez straż kolejowÄ… (Bandengefahr). Ale jakoÅ› szczęśliwie udawaÅ‚o mi siÄ™.
IX. Akcja w Magistracie.
JednÄ… z akcji oddziaÅ‚u dywersyjnego, byÅ‚o zwolnienie z prowizorycznego aresztu dwu kobiet i dziecka: Michaliny Oprych, Joanny Walas i jej córeczki Marii 7 (!) miesiÄ™cy.
Mąż Joanny został wcześniej aresztowany, za posiadanie broni. Wywieziono go na Montelupich, a następnie do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, gdzie został zamordowany.
Kobiety aresztowano również za posiadanie broni, którÄ… znaleziono przy ponownej rewizji.
Sprawa była pilna bo w każdej chwili mogły być wywiezione do Krakowa na Gestapo. Akcja została przeprowadzona w czasie najmniejszego ruchu, między godziną 16/17.
Drzwi aresztu wychodziły na wewnętrzny dziedziniec.
Zaraz za Å›ciana byÅ‚a dyżurka niemieckiej żandarmerii "Florian" i "Lech" uzbrojeni w pistolety przeprowadzili bÅ‚yskawicznÄ… akcjÄ™, którÄ… ubezpieczaÅ‚o dwu naszych czÅ‚onków oddziaÅ‚u, od strony zamku i linii AB. Przed wejÅ›ciem na dyżurkÄ™, która znajdowaÅ‚a siÄ™ po prawej stronie, zaraz za wejÅ›ciem zaÅ‚ożyli maski.
Sterroryzowali trzech mężczyzn i zażądali wydania kluczy. Szybko wyprowadzili strażników na wewnÄ™trzne podwórze, otworzyli areszt, wypuÅ›cili kobiety, a w ich miejsce wprowadzili strażników, zamykajÄ…c areszt.
"Florian" wyprowadziÅ‚ kobiety w umówione bezpieczne miejsce i Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ ubezpieczenie.
"Lech" został jeszcze przez 10 minut, dając czas "Florianowi". Przez jakiś czas groził strażnikom, przez judasza", że wrzuci granat, jeśli nie będą cicho. Po kilku minutach oświadczył im, że jeszcze przez godzinę musza siedzieć cicho, bo będzie się kręcił w pobliżu.
Robiąc odskok wyrzucił klucze w trawę.
Akcja byÅ‚a niebezpieczna, bo 50 metrów od Magistratu znajdowaÅ‚a siÄ™ restauracja WÄ…sowicza, nur flir Deutschen (tylko dla Niemców), w której krÄ™cili siÄ™ Niemcy. Z drugiej strony, w byÅ‚ej Szkole Górniczej, staÅ‚a jednostka Wermachtu.
Uratowano życie dwu kobietom i dziecku.
X. Akcja w Przebieczanach.
Zdobywanie broni, byÅ‚o jednym z ważnych celów dziaÅ‚ania oddziaÅ‚u dywersyjnego "Potok".
W maju 1944 roku d-ca OP "Potok", dobrze zorganizowaÅ‚ w nocy zasadzkÄ™ w Przebieczanach na szosie Gdów - Wieliczka.
Oddział został podzielony na trzy grupy:
Sygnalizacyjną, dowodził Piotr Lewiński "Pepek".
OgniowÄ…, dowodziÅ‚ d-ca drużyny Józef Sieczka "Lecha".
Uderzeniową, dowodził Kazimierz Dunikowski "Szaruga".
Po pewnym czasie oczekiwania "Pepek" zasygnalizowaÅ‚ latarkÄ… w umówiony sposób nadjeżdżajÄ…cy samochód.
"Lech" ostrzelaÅ‚ z automatu samochód, który wpadÅ‚ do rowu. Ja z kolegami skoczyliÅ›my, aby zabrać ewentualnÄ… broÅ„. Niestety zdobycz byÅ‚a niewielka.
Uzyskaliśmy tylko: sztucer myśliwski, pistolet i teczkę z jakimiś dokumentami.
SpodziewaliÅ›my siÄ™ wiÄ™kszej kolumny samochodów.
Samochodem jechał ze Lwowa, niemiecki obergrupenfiihrer z żoną; zostali ranni.
XI Akcja w Dziekanowicach.
O.P. "Potok" przekształcony z oddziału dywersyjnego, działał w zgrupowaniu O.P.A.K. "Kamiennik" w powiecie myślenickim. Oddziałem dowodził Władysław Wołek ps. "Potok".
Dnia 2 wrzeÅ›nia 1944r. dostaÅ‚ wiadomość, że w Sieprawiu dziaÅ‚a banda rabusiów podszywajÄ…ca siÄ™ pod ArmiÄ™ KrajowÄ…. "Potok" wysyÅ‚a patrol celem rozeznania sytuacji i ewentualnej likwidacji bandy. W skÅ‚ad patrolu wchodzili: dowódca patrolu StanisÅ‚aw Tatara "Florian", Józef Sieczka "Lech", StanisÅ‚aw Rzepa "Skaut", Andrzej GrodziÅ„ski "Grot", Emil Stopa "Rys" i Kazimierz Dunikowski "Szaruga". PojechaliÅ›my furmankÄ… z zarekwirowanymi wczeÅ›niej panu Skoczowskiemu piÄ™knymi dwoma koÅ„mi, na lewy brzeg Raby. ByÅ‚ to teren kontrolowany przez Niemców, co byÅ‚o dużym ryzykiem. Późnym wieczorem dojechaliÅ›my do dworku Mehoffera w Dziekanowicach, gdzie zostawiliÅ›my konie. ByÅ‚a piÄ™kna noc. ZostaliÅ›my podprowadzeni przez miejscowÄ… TerenówkÄ™ do zagrody, gdzie przed stodołą siedziaÅ‚o piÄ™ciu uzbrojonych mężczyzn. Bez użycia broni zaskoczyliÅ›my ich - nie stawiali oporu. Jakież byÅ‚o moje i "Grota" zdumienie, gdy rozpoznaliÅ›my wÅ›ród nich dwóch naszych mÅ‚odszych kolegów z Gimnazjum w Wieliczce (ZJ. i R.B.). OkazaÅ‚o siÄ™, a odstawiali oni trzech Rosjan wÅ‚asowców, którzy uciekli uzbrojeni z Wermachtu, : do oddziaÅ‚u "ÅšmiaÅ‚ego" i czekali na kontakt, zdobywajÄ…c żywność, może niezbyt legalnie, co nie spodobaÅ‚o siÄ™ Terenówce. ZabraliÅ›my im broÅ„ i poleciliÅ›my opuÅ›cić teren. ByÅ‚o to takie drobne nieporozumienie. PoszliÅ›my na krótki sen do dworskiej stodoÅ‚y.
Nazajutrz, w niedzielÄ™ rano zabraliÅ›my siÄ™ w powrotnÄ… drogÄ™. WstÄ…piliÅ›my do miejscowej mleczami, zabraliÅ›my bankÄ™ mleka, masÅ‚o, sery. W mleczarni dostaliÅ›my wiadomość od jakiegoÅ› chÅ‚opca rowerzysty, który siÄ™ zorientowaÅ‚, kim jesteÅ›my, że drogÄ… w kierunku Dobczyc jadÄ… trzy furmanki uzbrojonych Niemców. "Florian" poprosiÅ‚ chÅ‚opca, aby ten jeszcze raz tam pojechaÅ‚ i dokÅ‚adnie rozeznaÅ‚ ilu ich jest, oraz jak sÄ… uzbrojeni. Po kilku minutach wróciÅ‚ podniecony i zameldowaÅ‚, że na pierwszej furmance jest dwóch Niemców, na drugiej szeÅ›ciu z oficerem, na trzeciej dwóch Niemców. SÄ… uzbrojeni w karabiny i krótkÄ… broÅ„. Dowódca patrolu "Florian" pyta nas "robimy ich?". Odpowiadamy zgodnie "robimy" i w konie. Zdejmujemy furażerki z orzeÅ‚kami, aby wczeÅ›niej siÄ™ nie zdekonspirować i po przejechaniu okoÅ‚o 2 km widzimy trzy furmanki z Niemcami.
W biegu powstaje plan akcji i w biegu musi siÄ™ ona odbyć. Gdy zbliżamy siÄ™ wkÅ‚adamy furażerki, sprawdzamy broÅ„. Ja dostajÄ™ zadanie unieszkodliwienia pierwszej furmanki. "Grot" ma siÄ™ zająć trzeciÄ…. Zeskakujemy z furmanki, krzyczymy "Hande hoch!" (rÄ™ce do góry!), nie reagujÄ…. Woźnica mojej furmanki podcina konie - ucieka. Strzelam dwa razy, nie trafiam, wszystko dzieje siÄ™ w ruchu. Furmanka znika za zakrÄ™tem. "Grot" paraliżuje trzeciÄ… furmankÄ™.
Tymczasem drugÄ… furmankÄ… zajÄ…Å‚ siÄ™ "Florian", "Lech" i reszta kolegów. Gdy Niemcy nie zareagowali na rozkaz "rÄ™ce do góry" i zaczÄ™li strzelać - nie byÅ‚o, na co czekać. "Lech" wystrzeliÅ‚ całą seriÄ™ z automatu. "Skaut", trzymajÄ…c w lewej rÄ™ce lejce prawÄ… strzelaÅ‚ z pistoletu. Nie wszystkie strzaÅ‚y byÅ‚y celne, wszystko dziaÅ‚o" siÄ™ w ruchu. SpÅ‚oszone konie wywróciÅ‚y furmankÄ™ z Niemcami do rowu. Wszyscy zostali ranni. Widok byÅ‚ makabryczny. KłębiÄ…ce siÄ™ w rowie potężne korne, wrzask rannych Niemców, krew. Dzisiaj jeszcze sÅ‚yszÄ™, jak ranny oficer niemiecki krzyczy: "Ichie Ben Sie nicht ich hab Junt Kinderri" (Panowie nie strzelajcie! Ja mam piÄ™cioro dzieci). Szkoda, że wczeÅ›niej o tym nie pomyÅ›laÅ‚, zanim zaczÄ…Å‚ strzelać. "Florian" oÅ›wiadcza, że jesteÅ›my polskimi partyzantami i nie byÅ‚oby zabitych i rannych, gdyby pierwsi nie zaczÄ™li strzelać.
Jedynie "moja" furmanka uciekÅ‚a w stronÄ™ Dobczyc, czyli tam gdzie my mieliÅ›my jechać. Trzeba koÅ„czyć akcjÄ™, bo może nadjechać odsiecz. Wydobywamy konie i wóz z rowu, zabieramy broÅ„ krótkÄ…, dÅ‚ugÄ…, pocztÄ™, chlebaki. Szybko oddalamy siÄ™ w kierunku TrzemeÅ›ni i Kamiennika.
Ja dostałem rozkaz ubezpieczenia naszego konwoju, z trzech furmanek. Położyłem się na ostatnim wozie, tyłem' do kierunku jazdy, uzbrojony w karabin, pistolet i dwa granaty. Cały czas zastanawiałem się, co zdziałałbym, gdyby nadjechał zmotoryzowany oddział niemiecki z odsieczą. Na szczęście nie nadjechali.
To była brawurowa, ryzykowna akcja, ale taka była wojna. Celem było zdobycie broni tak potrzebnej w oddziałach partyzanckich.
ZostaliÅ›my powitani w oddziale z radoÅ›ciÄ…, że wróciliÅ›my cali i zdrowi ze zdobycznÄ… broniÄ… i dwiema parami piÄ™knych koni z wozami, które później dobrze siÄ™ sprawowaÅ‚y na Å›cieżkach Å?ysiny i Kamiennika.
Zrządzeniem opatrzności nie było pacyfikacji, po tej akcji. Ranny oficer niemiecki podobno zeznał swoim władzom, że oni zaczęli pierwsi strzelać, i że mogliśmy ich dobić, czegośmy nie zrobili, bo nigdyśmy tego nie robili.
Potem przyszÅ‚a i inna refleksja - satysfakcja, że niemieccy "nadludzie" prosili polskich partyzantów o litość.
XII. Rewizja.
Po tym dość dÅ‚ugim wprowadzeniu chcÄ™ opisać krótkie zdarzenie, które utkwiÅ‚o mi szczególnie głęboko w pamiÄ™ci i dotychczas, mimo dÅ‚uższego okresu czasu, we wspomnieniach powraca strach i przerażenie, W maju, 1944 gdy wróciÅ‚em z pracy,- przekazano mi rozkaz, że w nocy idziemy na akcjÄ™. WyciÄ…gnÄ…Å‚em ze skrytki duże blaszane pudeÅ‚ko, w którym miaÅ‚em pistolet, kilka gazet i instrukcjÄ™ sÅ‚użby wewnÄ™trznej. W poÅ›piechu poÅ‚ożyÅ‚em to pudeÅ‚ko na wydzielonym w holu pomieszczeniu Å‚azienkowym, wykonanym w formie kabiny. PudeÅ‚ko byÅ‚o widoczne po otwarciu drzwi z przedpokoju. Karabin miaÅ‚em umieszczony pod kanapÄ…, od spodu i umocowany na uchwytach. Karabinem tym uczyÅ‚em musztry mojÄ… „piÄ…tkÄ™": brata Ryszarda, Adama Klicha, StanisÅ‚awa BatkÄ™, Jerzego TatarÄ™ i Dziunia Baburka.
Po zjedzeniu obiadu poÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ na kanapie, aby trochÄ™ wypocząć przed akcjÄ…. Nagle sÅ‚yszÄ™ Å‚omot do drzwi. PoszedÅ‚em otworzyć i... zdrÄ™twiaÅ‚em. W drzwiach staÅ‚o dwóch uzbrojonych SS - manów i jeden cywil w skórzanym pÅ‚aszczu. Kazali mnie i mamie stanąć pod Å›cianÄ… z rÄ™kami do góry i przystÄ…pili do rewizji. Wyrzucili materace z Å‚óżek, bieliznÄ™ i ubrania z szaf, a nawet popióÅ‚ z popielnika i wÄ™giel z kosza. NastÄ™pnie podeszli do kredensu, w którym po bokach byÅ‚y dwie szafki. JednÄ… miaÅ‚em zamkniÄ™tÄ… na klucz, bo trzymaÅ‚em tam listy, zdjÄ™cia i inne drobiazgi. W górnej wnÄ™ce tej szafki trzymaÅ‚em maskÄ™ na twarz, zrobionÄ… z apaszki i dwa naboje kalibru 9 mm, zwiÄ…zane cienkÄ…, czerwonÄ… wstążeczkÄ… z napisem "KP 1943", które otrzymaÅ‚em na pamiÄ…tkÄ™, po zakoÅ„czeniu Kursu Podchorążych. PrzeglÄ…dnÄ™li listy i zdjÄ™cia, nie znaleźli maski i nabojów.
CaÅ‚y czas staÅ‚em osÅ‚upiaÅ‚y i tylko powtarzaÅ‚em sobie - opanuj siÄ™! W gÅ‚owie kłębiÅ‚y mi siÄ™ różne myÅ›li. Pierwsza gÅ‚upia - to uciekać! Teoretycznie byÅ‚o to możliwe. Z drugiego piÄ™tra po rynnie i balkonach. Ale w drzwiach staÅ‚ uzbrojony Niemiec. Druga myÅ›l, że jeÅ›li nawet udaÅ‚oby mi siÄ™ uciec, to przecież w mieszkaniu zostaÅ‚a moja kochana matka, wielka patriotka, a lada chwila mógÅ‚ wrócić z Krakowa ojciec z bratem. Co by siÄ™ z nimi staÅ‚o, nie trudno siÄ™ domyÅ›lić... Przez ten czas stale miaÅ‚em w oczach karabin, pistolet, które jak gdyby promieniowaÅ‚y Å›wiatÅ‚em i wrÄ™cz „parzyÅ‚y" mnie psychicznie. Przecież to byÅ‚o to, czego Niemcy szukali. W wyobraźni widziaÅ‚em siÄ™ już na Montelupich, na ul. Pomorskiej (siedziba gestapo), w OÅ›wiÄ™cimiu, a może gdzieÅ› pod murem? PrzypomnÄ™, że wtedy za posiadanie broni groziÅ‚a kara Å›mierci. NastÄ™pnie po zrewidowaniu pokoi otworzyli drzwi do holu i... wtedy dodatkowo ogarnęło mnie przerażenie. Na tej kabinie ustÄ™powej leżaÅ‚o przecież pudeÅ‚ko z pistoletem. Zauważą, czy nie? Na szczęście nie znaleźli, i jak tu nie wierzyć w cuda.
Gdy wyszli, kierowany uczuciem ulgi, ale i niepewnoÅ›ci wÅ‚ożyÅ‚em pistolet za pas i czekaÅ‚em, co bÄ™dzie dalej. Nie wrócili!
Matka powiedziaÅ‚a mi po wyjÅ›ciu Niemców, że byÅ‚em trupio blady.
Wieczorem poszedłem na akcję.
Ta rewizja byÅ‚a najbardziej dramatycznym wydarzeniem w mojej piÄ™cioletniej dziaÅ‚alnoÅ›ci konspiracyjnej, w której wiele siÄ™ dziaÅ‚o. W innych sytuacjach byÅ‚a przestrzeÅ„, koledzy, broÅ„ w pogotowiu i... zdrowe nogi, wiÄ™c można byÅ‚o siÄ™ jakoÅ› ratować. W mieszkaniu czuÅ‚em siÄ™ jak zamkniÄ™ty w klatce z nie tresowanymi lwami. Na szczęście skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ dobrze!
XIII. Powstanie OP „POTOK" Wymarsz na zrzutowisko
Przypomniałem sobie, że w
lipcu 1944 r. tuż po godzinie 18:00 „LECH"2 wracaÅ‚ rowerem z SuÅ‚kowa na melinÄ™ do
„POTOKA"3 (red) z ważnÄ… wiadomoÅ›ciÄ… „dziÅ› w nocy bÄ™dzie zrzut
dla Batalionu Wielickiego "Mrówka". SygnaÅ‚em byÅ‚a melodia „Czerwony
pas" nadana przez BBC, a odebrana przez dowódcÄ™ placówki „Gromada " -
VI kompanii, por. Bolesława Tańculę4 przez radio znajdujące się na
strychu jego domu w Sułkowie.
NasÅ‚uch trwaÅ‚ codziennie. Na umówiony sygnaÅ‚ oczekiwano od okoÅ‚o dwóch
miesięcy.
"Czarnota" przyÅ›pieszyÅ‚, wiÄ™c przygotowania swoich ludzi do wymarszu na zrzutowisko. W tym czasie "Potok" byÅ‚ na odprawie u dowódcy batalionu. "Lech" z siostrÄ… "Potoka" "KÅ‚adkÄ…" i przebywajÄ…cymi na melinie czÅ‚onkami grupy dywersyjnej przygotowali siÄ™ do opuszczenia "spalonej" meliny, zabierajÄ…c zmagazynowanÄ… broÅ„ i dokumenty. W rodzinnym domu "Potoka" nad rzeczkÄ… ÅšwidówkÄ… byÅ‚a skrzynka kontaktowa akcji „N" - dywersji ideologicznej w jÄ™zyku niemieckim skierowanej gÅ‚ównie na teren Rzeszy. Prowadzili jÄ… "Potok", "KÅ‚adka" i mąż Józef Janus4, który pracujÄ…c w „Mitropie", miaÅ‚ Å‚atwość przerzucania materiaÅ‚ów do różnych miejsc w Niemczech i Polsce. MateriaÅ‚y na ogóÅ‚ z Warszawy szÅ‚y na ÅšlÄ…sk, do Bogucic k. Katowic, do żony "Potoka" - Klary Sitek, ps. "Erika". Naturalnie, w tym czasie o tym nie wiedzieliÅ›my. Po powrocie "Potoka" zostaÅ‚ ogÅ‚oszony alarm dla wtajemniczonych. Wszyscy przebywajÄ…cy w swoich mieszkaniach w Wieliczce i okolicy zostali zawiadomieni o koniecznoÅ›ci wymarszu w rejon zrzutowiska, tj. do Raciborska. Wszyscy mieli zabrać posiadanÄ… broÅ„. Ta dość trudna akcja mobilizacyjna przebiegÅ‚a bardzo sprawnie i późnym wieczorem wszyscy czÅ‚onkowie batalionowej grupy dywersyjnej spotkali siÄ™ w rejonie zrzutowiska. SzliÅ›my grupkami, wschodniÄ… stronÄ… Wieliczki, rzeczkÄ…, a wÅ‚aÅ›ciwie okiem/ SwidówkÄ…, przez LednicÄ™, ChorÄ…gwicÄ™, Mietniów do Raciborska, gdzie miaÅ‚ być zrzut. Z kolegów z NOW5 byli: Gienek Jarosz, Zygmunt MiczyÅ„ski, Antek Mizera, jego brat Jurek, Kazek Dunikowski i Staszek Jordan6. Wszyscy zabraliÅ›my posiadanÄ… z racji dziaÅ‚alnoÅ›ci w grupie dywersyjnej broÅ„ osobistÄ…, a wiÄ™c co najmniej po jednym pistolecie ze znacznÄ… iloÅ›ciÄ… amunicji oraz co
najmniej po dwa granaty. Na zrzutowisku wyznaczono -nam miejsce, z którego mieliÅ›my, wspólnie z terenówkÄ… i innymi grupami, m. in. grupÄ… por, "Czarnoty", ubezpieczać akcjÄ™.
Zrzutu nie byÅ‚o, mimo że samolot nadleciaÅ‚, ale nie wiadomo, czy zrzutowisko byÅ‚o źle oÅ›wietlone, czy zaistniaÅ‚ jakiÅ› inny powód, w każdym razie samolot odleciaÅ‚ na inne, zapasowe zrzutowisko. Rano, po przedrzemanej w zaroÅ›lach nocy, przemieÅ›ciliÅ›my siÄ™ w rejon Huciska i Kunie, gdzie przebywaliÅ›my w stodole caÅ‚y dzieÅ„ i noc. W żywność zaopatrywali nas gospodarze, czÅ‚onkowie terenówki z Koźmic, znajomi naszego szefa "Floriana"7. DostaliÅ›my karabiny z amunicjÄ… i trochÄ™ granatów od WÅ‚adysÅ‚awa Kurka8, magazyniera batalionu "Mrówka". Nie wystarczy ich jednak dla wszystkich. Jakże inaczej wyglÄ…daÅ‚oby uzbrojenie oddziaÅ‚u po udanym zrzucie.
Grupa dywersyjna przekształca się w oddział partyzancki.
RównoczeÅ›nie trwaÅ‚y konsultacje "Potoka" z dowódcÄ… batalionu o uzyskanie zgody na przeksztaÅ‚cenie grupy dywersyjnej w oddziaÅ‚ partyzancki. "Potok" takÄ… zgodÄ™ otrzymaÅ‚, problem stanowiÅ‚ tylko brak uzbrojenia dla wszystkich. "Potok" zebraÅ‚ nas i zaapelowaÅ‚, aby ci, którzy nie sÄ… spaleni w robocie konspiracyjnej, wrócili do Wieliczki. W oddziale majÄ… pozostać tylko naprawdÄ™ spaleni. Na jego apel z grupy dywersyjnej zdecydowali siÄ™ wracać do domów serdeczni przyjaciele z NOW "Å?abÄ™dź", "Gryf" "Kruszyna" i "KarÅ‚owicz"9. Wrobili do Wieliczki, by z nami wspóÅ‚pracować, pomagajÄ…c nam w zaopatrzeniu w broÅ„ i inny .sprzÄ™t potrzebny oddziaÅ‚owi. Prowadzili dalej robotÄ™ w terenówce. Przed odejÅ›ciem zostawili nam część swojej broni: pistolety i granaty, skromne zmiany bielizny i inne drobiazgi. "Kruszyna" zostawiÅ‚ mi wspaniaÅ‚y nieprzemakalny pÅ‚aszcz-z imitacji skóry, który także sÅ‚użyÅ‚ "Potokowi" w czasie różnych oficjalnych wystÄ…pieÅ„. W broÅ„ krótkÄ… i granaty oddziaÅ‚ byÅ‚ dobrze zaopatrzony, niektórzy z nas mieli nawet, po dwa pistolety.
Atmosfera byÅ‚a szczególnie napiÄ™ta i nerwowa; SpodziewaliÅ›my siÄ™ Å‚apanek, część kolegów z grupy dywersyjnej przebywaÅ‚a i nocowaÅ‚a na melinie u „Potoka", reszta czekaÅ‚a na ostrzeżenia, by [opuÅ›cić miejsca zamieszkania. "Lech", który znaÅ‚ sytuacjo, wiózÅ‚ ważnÄ… wiadomość o zrzucie w dużym napiÄ™ciu. Niedaleko od meliny, na polnej dróżce łączÄ…cej ÅšwidówkÄ™ z SuÅ‚kowem spostrzegÅ‚ żoÅ‚nierza niemieckiego z pistoletem w rÄ™ku, legitymujÄ…cego mÅ‚odego mężczyznÄ™. ByÅ‚ nim, jak siÄ™ później okazaÅ‚o, niejaki Tuteja - pracownik kolejowy, który wracaÅ‚ do domu, „Lech" także zostaÅ‚ zatrzymany przez Niemca, ponieważ sam byÅ‚ uzbrojony w pistolet FN-7,65 i wiózÅ‚ i tak ważnÄ… wiadomość, zdecydowaÅ‚ siÄ™ na użycie broni; oddaÅ‚ strzaÅ‚ i raniÅ‚ Niemca w brzuch. Drugi strzaÅ‚ nie nastÄ…piÅ‚, pistolet "Lecha" zaciÄ…Å‚ siÄ™ (pistolet FN-7,65 byÅ‚ w naprawie u rusznikarza i jako sprawny parÄ™ dni przed tym wydarzeniem wróciÅ‚ ha melinÄ™, ale jak siÄ™ okazaÅ‚o, zacinaÅ‚ siÄ™ w dalszym ciÄ…gu). Niemiec próbowaÅ‚ strzelić do "Lecha", ale byÅ‚ ranny, nie miaÅ‚ już na to siÅ‚y i wywróciÅ‚ siÄ™. Tuteja z krzykiem uciekÅ‚. "Lech" zostawiÅ‚ Niemca i podniecony caÅ‚ym rym niezwykÅ‚ym zdarzeniem wpadÅ‚ na melinÄ™ do "Potoka" OkazaÅ‚o siÄ™, że wszystko to przypadkowo widziaÅ‚a sÄ…siadka "Czarnoty", która bezpoÅ›rednio po incydencie przybiegÅ‚a do niego i powiedziaÅ‚a, że ten rowerzysta, który wyjechaÅ‚ od "Czarnoty", zastrzeliÅ‚ Niemca.
Po przejÅ›ciu Raby humory wszystkich poprawiÅ‚y siÄ™. ByliÅ›my już na terenach partyzanckich. CzuliÅ›my siÄ™ bezpieczniej. Niemcy z reguÅ‚y nie przekraczali Raby, a na moÅ›cie staÅ‚a tablica ostrzegawcza "Bandengefahr 11 3yÅ‚o nas osiemnastu, prawie wszyscy znaliÅ›my siÄ™ z batalionowej grupy dywersyjnej, byliÅ›my obstrzelani i przeszkoleni w dywersji od 1942r. WiÄ™kszość z nas miaÅ‚a ukoÅ„czone Å›rednie szkoÅ‚y techniczne. StanowiliÅ›my wiec kadrÄ™ przyszÅ‚ego OP "Potok". "Potok" prowadziÅ‚ oddziaÅ‚ do KÄ™dzierzynki, gdzie uprzednio wysÅ‚any "Rymsza" ustaliÅ‚ spotkanie z OP Å»óÅ‚w" . Tu zostaliÅ›my goÅ›cinnie przyjÄ™ci, dostaliÅ›my coÅ› do jedzenia, trochÄ™ siÄ™ oporzÄ…dziliÅ›my i dalej w drogÄ™. Å?Ä…cznicy z terenówki poprowadzili nas przez CzasÅ‚aw na Sarnulki, do zabudowaÅ„ Wojciecha Piwowarskiego . Tu mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ punkt przerzutowy do Zgrupowania "KoÅ›cieszy". SpaliÅ›my w stodole i czekali na kontakt i przewodników, którzy mieli nas doprowadzić na Kamiennik. TrwaÅ‚o to niecaÅ‚e dwa dni. Kontakty zaÅ‚atwiÅ‚ niezawodny "Rymsza". W Sarnulkach spotkaÅ‚em Staszka Lesslera 4, już partyzanta „ze" stażem", byÅ‚ zastÄ™pcÄ… "Å»óÅ‚wia". Å?adnie ubrany w czarny mundur, uzbrojony, jeździÅ‚ na maÅ‚ym koniku. Ze Staszkiem chodziÅ‚em do jednej klasy w gimnazjum wielickim, bywaliÅ›my u siebie w domach, dojeżdżaliÅ›my do Krakowa do szkóÅ‚ technicznych, Staszek na Krzemionki do Technikum Górniczego, ja na Krupnicza do Technikum Mechanicznego, potem pracowaliÅ›my razem w kopalni soli. ByÅ‚o to nasze ostatnie spotkanie. Staszek zginÄ…Å‚ 13 wrzeÅ›nia 1944r. w czasie akcji „przeczesywania terenu". Pierwszym miejscem postoju na Kamienniku byÅ‚y zabudowania gajowego Stasiaka. Tu wizytowaÅ‚ nas dowódca zgrupowania KoÅ›ciesza" i jego-sztab. PrzeglÄ…d wypadÅ‚ dobrze, „KoÅ›ciesza" chwaliÅ‚ „Potoka" za jego wojskowÄ… postawÄ™, cieszyÅ‚ siÄ™ z naszego dobrego uzbrojenia, szczególnie w karabiny, broÅ„ krótkÄ… i granaty- wiadomo wywodziliÅ›my siÄ™ z grupy dywersyjnej, „Lech" miaÅ‚ pistolet maszynowy/MPI/. W stodole staÅ‚ ciężki karabin maszynowy ((vfaxim), ale nie zdążono nam dostarczyć taÅ›m z amunicja, dlatego nie byÅ‚ wykorzystany w czasie walk.
Rozrost oddziału.
Do oddziaÅ‚u przybyli nowi kandydaci na partyzantów, którzy zasilili II drużynÄ™. SkÅ‚ad caÅ‚ego oddziaÅ‚u na poczÄ…tku wrzeÅ›nia 1944 r. przedstawiaÅ‚ siÄ™ nastÄ™pujÄ…co: « por. WÅ‚adysÅ‚aw WoÅ‚ek "Potok" - dowódca,
- ppor. MieczysÅ‚aw Kurowski "Å?uska" - zastÄ™pca dowódcy,
- ppor. Robert Mazur "Rymsza" - oficer wywiadu,
- chor. Stanisław Tatara "Florian" -
szef,
- plut pchor. Tadeusz Ekert "Dzik".
I drużyna:
- plut pchor. Józef Sieczka "Lech" - dowódca9 drużyny,
kpr. pchor. Andrzej GrodziÅ„ski "Grot" - zastÄ™pca dowódcy drużyny,
kpr. pchor.. Kazimierz Dunikowski "Szaruga",
kpr. Stanisław Rzepa "Skaut",
kpr. Bronisław Leśniak "Brom", -'ff,
Bolesław Olszowski "Sosna",
kpr. Krzysztof Guzikowski "Lubicz",
kpr. Emil Stopa "RyÅ›",
kpr. Kazimierz Mleczko "Lis",
kpr. MichaÅ‚ Ziarko "Å»bik", £c
Stanisław Wilkori "Czerwony".
II drużyna:
kpr. Franciszek Nawrót "Kula" - dowódca,
kpr. Otton Goetel "Got-WÄ…sik" - zastÄ™pca dowódcy,
kpr. Stanisław Jordan "Szerszeń",
Marian Nawrót "Wilk",
Klemens Nawrót, "JeleÅ„",
Karol Kamiński "Longin",
Józef Batko "Orzech",
NN"Cierniak",
Franciszek Hapek "Skalny",
NN"Lew",
NN "Granatowy",
NN"Knik"
Taki byÅ‚ skÅ‚ad oddziaÅ‚u przed 12 wrzeÅ›nia 1944 r, kiedy zaczęły siÄ™ wydarzenia, które postawiÅ‚y caÅ‚e Zgrupowanie w stan najwyższego pogotowia.
Partyzanckie życie.
WchodziliÅ›my powoli w życie partyzanckie Zgrupowania, a wiÄ™cej patrolowaliÅ›my teren i osÅ‚aniali póÅ‚nocne stoki Kamiennika. Wrazi z innymi patrolami braliÅ›my udziaÅ‚ w likwidowaniu garbami w Dobczycach i konwojowaliÅ›my podwody z wyprawionymi skórami z Dobczyc na Kamiennik. Za udziaÅ‚ w akcji OP "Potok" otrzymaÅ‚ swojÄ… Mole". Gros skór poszÅ‚o do magazynów Zgrupowania. Po paru dniach zmieniliÅ›my m. p.; przenieÅ›liÅ›my siÄ™ do TrzemeÅ›ni, doi gospodarzy Niepsujów. Ich zabudowania mieÅ›ciÅ‚y siÄ™. na zachodnim koÅ„cu Kamiennika.
Gospodarze udostÄ™pnili nam caÅ‚y dom, stodołę, i miejsce dla koni w stajni. Å»ywność dostaliÅ›my z zaopatrzenia Zgrupowania. Jak na warunki partyzanckie zaopatrzenie dziaÅ‚aÅ‚o bardzo sprawnie. W zgrupowaniu zorganizowano nawet piekarnie, które dostarczaÅ‚y nam chleb i zawsze byÅ‚o coÅ› do chleba. W naszej kuchni caÅ‚y dzieÅ„ byÅ‚ ruch. Gospodyni, z pomocÄ… "Dzikami "Lisa", przyrzÄ…dzaÅ‚a posiÅ‚ki. "Dzik" peÅ‚niÅ‚ funkcje, "oficera gospodarczego". CaÅ‚y kuchenny sprzÄ™t: miski, kubki, sztućce, garnki i wiadra, dostaliÅ›my od pana Mizery, poprzez jego synów "Gryfa" i "KarÅ‚owicza". P. Mizera w czasie okupacji prowadzi duży sklep żelazny w
Sukiennicach i bardzo pomagaÅ‚ oddziaÅ‚owi. SpaliÅ›my w stodole "Lech" ze swoimi w przybudówce do stodoÅ‚y, obitej byle jak deskami, dość przewiewnej i bez drzwi, a dowództwo w stodole - prawie komfortowo. W nocy byÅ‚o zimno /wrzesieÅ„/. Dodatkowo narzucaliÅ›my na cienkie koce sÅ‚omÄ™ tub siano, to pomagaÅ‚o. MyliÅ›my i praliÅ›my w górskim, zimnym strumieniu. Dzielnie znosiliÅ›my te trudy bo byliÅ›my mÅ‚odzi.
Bitwa w rejonie Glichowa.
Wcześnie rano 12 września
"Potok" został zawiadomiony, że do Trzemeśni wjechała kolumna
Niemców. Dla rozeznania wysÅ‚aÅ‚ patrol w skÅ‚adzie "Lech",
"Brom" i "Grot". Przebiegając obok kwatery OP "Pościg",
oddziału stacjonującego obok naszego m'. p., a położonego najbliżej Trzemeśni i
PorÄ™by, "Lech" zameldowaÅ‚ siÄ™ u dowódcy oddziaÅ‚u por.
"Ostrogi"22. Zawiadomił go o zamierzeniach naszego patrolu.
Zbliżyliśmy się ostrożnie do drogi Trzemeśnia - Poręba na odległość,
pozwalajÄ…cÄ… nam na peÅ‚ne rozeznanie. StwierdziliÅ›my obecność kilku, wozów
pancernych, wielu ciężarówek i oceniliÅ›my liczebność Niemców na ok. 300
żołnierzy. Zachowywali się oni dość głośno, ' agresywnie ostrzeliwując stoki
Kamiennika. Jedna taka seria, chyba przypadkowa, przydusiła nas do ziemi. Z
takim meldunkiem "Lech" wysÅ‚aÅ‚ mnie do "Potoka", któremu
przekazałem tę wiadomość. "Potok" tymczasem dostał już ze sztabu
Zgrupowania rozkaz, włączenia się do akcji. Razem z oddziałem "Prąda"2
dobiegliÅ›my do drogi TrzemeÅ›nia -Droginia. Niemcy, ostrzelani przez partyzantów
"Ostrogi", wycofali się już w stronę. Myślenic. OP "Potok"
na polecenie "Buka"24, który
dowodziÅ‚ całą akcjÄ…, zalegÅ‚ obok kamienioÅ‚omów. OkoÅ‚o godz. 14 akcjÄ™ odwoÅ‚ano i
OP "Potok" wróciÅ‚ na kwaterÄ™, u Niepsujów. ZastaliÅ›my tu goÅ›ci -
oficerów z Batalionu Wielickiego. "Mrówka", którzy przybyli na
inspekcję Oddziału,
wÅ›ród nich dobrze mi znany mój wykÅ‚adowca z kursu podchorążych ppor. Piotr
LewiÅ„ski "Brzózka". Niewiele czasu miaÅ‚o nasze dowództwo na
pogadanie, gdyż ponowny rozkaz z dowództwa Zgrupowania włączyÅ‚ OP „Potok"
do akcji, w której walczyÅ‚y juz z
Niemcami inne oddziały Zgrupowania. Wybiegliśmy
z lasu gdzieś na wysokości Zasania, na otwartym polu dostaliśmy się pod silny
ostrzaÅ‚ karabinów maszynowych Niemców, którzy bronili siÄ™ wzdÅ‚uż drogi
Trzemeśnia - Zasań - Wiśniowa. Pierwsze zetknięcie się z otwartym ogniem
szokowaÅ‚o nas bardzo, przylgnÄ™liÅ›my do ziemi, ale „Potok" swojÄ… spokojnÄ…
postawÄ… doÅ›wiadczonego dowódcy (braÅ‚ udziaÅ‚ w kampanii wrzeÅ›niowej) uspokoiÅ‚
nas i poderwał do dalszego biegu. Dobiegliśmy, gęsto strzelając, do drogi na
Zasaniu, skąd Niemcy wycofywali się już w stronę Glichowa. korytem strumienia
Lipnik pÅ‚ynÄ…cego wzdÅ‚uż drogi Lipnik - Glichów, wraz z innymi oddziaÅ‚ami
zgrupowania, które rozpoczęły walkÄ™ już wczeÅ›niej, natarliÅ›my na Niemców. ByÅ‚o
nas już wielu, partyzanc^ z różnych oddziaÅ‚ów mieszali siÄ™ miÄ™dzy sobÄ…,
czuliśmy się pewniej. Niemcy zaczęli się wycofywać. Zwycięska bitwa skończyła
siÄ™ późnym wieczorem, o zmroku.
WróciliÅ›my wszyscy cali, ale potwornie zmÄ™czeni do TrzemeÅ›ni. CoÅ› zjedliÅ›my i zapadliÅ›my w sen. ZrobiliÅ›my w tym dniu chyba 30 km i to przeważnie biegiem.
Nazajutrz byÅ‚ przeglÄ…d broni i amunicji StwierdziliÅ›my, że ilość nabojów i granatów strasznie zmalaÅ‚a, spodziewaliÅ›my siÄ™ dostać ze Zgrupowania. przeżywaliÅ›my jeszcze raz wydarzenia caÅ‚ego dnia wrzeÅ›nia 1944 r. A nad nami lataÅ‚ samolot niemiecki Storch, penetrujÄ…c z powietrza teren. Wieczorem wróciÅ‚ z odprawy u KoÅ›cieszy" "Potok" i podaÅ‚ wiÄ™cej szczegóÅ‚ów dotyczÄ…cych bitwy w rejonie Glichowa. UzupeÅ‚nienia amunicji na razie nie dostaliÅ›my. Å»ycie w oddziale powoli wracaÅ‚o do normy. ZwiÄ™kszyliÅ›my czujność, bo zmotoryzowane kolumny Niemców krÄ™ciÅ‚y siÄ™ po drogach, szukajÄ…c, rozbitych i ukrywajÄ…cych siÄ™ po lasach żoÅ‚nierzy niemieckich. W czasie przegrupowania spotkaliÅ›my tu wieliczanina, Tadeusza Piotrowskiego, ps. "KÅ‚os" Z O.P "Å»óÅ‚w". PrzywitaliÅ›my siÄ™ serdecznie, ale nie byÅ‚o czasu na pogaduszki. 27 wrzeÅ›nia Tadek zostaÅ‚ ciężko ranny w rÄ™kÄ™. dzisiaj jest prezesem KoÅ‚a SZÅ»AK w Wieliczce.
Zmiana miejsca postoju.
W czwartek 14 września 1944
r., w godzinach popoÅ‚udniowych por. "Potok" wróciÅ‚ z odprawy u
"KoÅ›cieszy" z rozkazem wymarszu w rejon Lubomira i Å?ysiny.
SpakowaliÅ›my nasz skromny dobytek na wóz taborowy, posprzÄ…taliÅ›my i zatarliÅ›my
Å›lady naszego pobytu u goÅ›cinnych gospodarzy Ludwika i Stefanii Niepsujów. Jak
ważne było to sprzątanie i zacieranie
Å›ladów okazaÅ‚o siÄ™ później, w czasie pacyfikacji tych terenów po 16 wrzeÅ›nia. U
naszych gospodarzy Niemcy nie znaleźli niczego, co wskazywałoby na pobyt i biwakowanie
partyzantów. Gorzej byÅ‚o z sÄ…siadujÄ…cymi z nami gospodarzami, goszczÄ…cymi OP
"Pościg"25. W czasie pacyfikacji znaleziono m. in. pasy niemieckie.
Gospodarze zostali bestialsko skatowani, a zabudowania spalono.
WyruszyliÅ›my późnÄ… nocÄ…, okoÅ‚o godz. 2, w zupeÅ‚nych ciemnoÅ›ciach, prowadzeni przez miejscowego przewodnika leÅ›nymi dróżkami przez Kamiennik. Nad ranem doszliÅ›my do pasma Å?ysina - Lubomir. Po drodze byÅ‚y maÅ‚e przygody z naszym wozem, który kilkakrotnie wywracaÅ‚ siÄ™ z caÅ‚ym naszym dobytkiem i chorym "Jeleniem". Na nic siÄ™ zdaÅ‚a umiejÄ™tność powożenia "Lisa"; na tych wykrotach i leÅ›nych
dróżkach w lesie, w zupeÅ‚nych ciemnoÅ›ciach, okazaÅ‚ siÄ™ bezradny. Wóz taborowy z "Lisem" i pozostaÅ‚ wiÄ™c na poÅ‚udniowych stokach Å?ysiny, sami, już tylko z broniÄ…, poszliÅ›my na rozpoznanie na Lubomir, w rejon obserwatorium astronomicznego. Takie bowiem zadanie dostaÅ‚ OP "Polok", rozeznać sytuacjÄ™, a w razie natarcia Niemców wycofywać siÄ™ na Å?ysinÄ™, w miarÄ™ mc opóźniajÄ…c ich posuwanie siÄ™ naprzód, pogodny dzieÅ„. SzliÅ›my marszem ubezpieczonym, polanie pod obserwatorium "Potok" zarzÄ…dziÅ‚ postój i wystawiÅ‚ ubezpieczenie od strony WÄ™glówki Kobielnika. Pozostali partyzanci rozÅ‚ożyli siÄ™ na trawie i grzali siÄ™ w porannym sÅ‚oÅ„cu. "Skaut" zostaÅ‚ wysÅ‚any konno do dowództwa Zgrupowania z meldunkiem o dojÅ›ciu "Potoka" pod obserwatorium. Meldunek o sytuacji nie byÅ‚ alarmujÄ…cy. "Potok" nie zarzÄ…dziÅ‚ specjalnej czujnoÅ›ci.
Niemcy atakujÄ….
Nagle przybiegÅ‚ "Cierniak", który staÅ‚ na ubezpieczeniu i zameldowaÅ‚ "Potokowi": -Panie komendancie, jacyÅ› goÅ›cie idÄ…" Taki meldunek wprowadziÅ‚ w błąd "Potoka" Gdyby "Cierniak" zameldowaÅ‚, że idÄ… Niemcy, "Potok" na pewno nie dopuÅ›ciÅ‚by do zaskoczenia. A tak "Potok" poderwaÅ‚ siÄ™, zabraÅ‚ karabin od "Szarugi" i wraz z "Florianem" pobiegÅ‚ w stronÄ™ lasu we wskazanym przez "Cierniaka" kierunku. StraciliÅ›my ich z oczu. "Czerwony" akurat koÅ„czyÅ‚ kÅ‚adzenie kabaÅ‚y Zobaczysz, Józek, jaki bÄ™dzie jubel, zaskoczyÅ‚ nas zmasowany ogieÅ„ Niemców z broni maszynowej. PoderwaliÅ›my siÄ™ i rzadko ostrzeliwujÄ…c siÄ™ rozpoczÄ™liÅ›my wycofywanie, kierujÄ…c siÄ™ naturalnym odruchem na póÅ‚noc, tj. na Å?ysinÄ™ i Kamiennik, skÄ…d przyszliÅ›my rano. Kierunek wycofywania byÅ‚ zresztÄ… wymuszony kierunkiem natarcia Niemców, którzy zaatakowali nas od strony WÄ™glówki. ZgrupowaliÅ›my siÄ™ samorzutnie, tak jak odpoczywaliÅ›my na polanie, w dwie grupy. Ppor. "Å?uska", w zastÄ™pstwie nieobecnego „Potoka", wycofaÅ‚ siÄ™ z II drużynÄ…. Pchor. "Lech" ze swojÄ… I drużynÄ… wycofaÅ‚ siÄ™ po zachodniej stronie Å›cieżki biegnÄ…cej z Lubomira na Å?ysinÄ™. Obie grupy zaraz na* poczÄ…tku akcji straciÅ‚y kontakt ze sobÄ…. Niemcy przez caÅ‚y czas ostrzeliwali las gÄ™stym ogniem ciÄ…gÅ‚ym z granatników i broni maszynowej. Pociski padaÅ‚y w niedalekiej odlegÅ‚oÅ›ci od nas. DeprymowaÅ‚o to wszystkich, a Å›wiadomość, że mamy strasznie maÅ‚o amunicji sprawiÅ‚a, że nie czuliÅ›my siÄ™ najlepiej. Nie znaliÅ›my terenu, ale pamiÄ™taliÅ›my Å›cieżkÄ™, którÄ… rano doszliÅ›my do obserwatorium i „Lech" postanowiÅ‚ wycofywać siÄ™ równolegle do tej Å›cieżki, zresztÄ… jedynej łączÄ…cej Lubomir z Å?ysinÄ…. W grupie, którÄ… dowodziÅ‚ "Lech", byli "Grot", "Lubicz", "Å»bik", "Czerwony", "Sosna", "Brom" i "RyÅ›". PrzeczekujÄ…c kolejny ostrzaÅ‚ granatników zalegliÅ›my w zaroÅ›lach na krótki odpoczynek, majÄ…c na widoku Å›cieżkÄ™. Po dÅ‚uższej chwili, gdy już nawet zdążyliÅ›my zjeść trochÄ™ surowej kaszy, którÄ… miaÅ‚ ze sobÄ… "Å»bik", na polance przed nami pojawiÅ‚ siÄ™ patrol w sile okoÅ‚o czterdziestu Niemców, podążajÄ…cy w kierunku Å?ysiny. WidzieliÅ›my ich w odlegÅ‚oÅ›ci 50 do 80 m od prawej strony naszego postoju. Niemcy byli wspaniale uzbrojeni i strzelali na oÅ›lep po lesie. My mieliÅ›my tylko: 1 mp, karabiny z małą iloÅ›ciÄ… amunicji, której resztki chowaliÅ›my na czarnÄ… godzinÄ™, krótkÄ… broÅ„ i trochÄ™ granatów.
Nie podejmujemy walki
PrzepuÅ›ciliÅ›my wiÄ™c Niemców i czekaliÅ›my, co bÄ™dzie dalej. Po jakimÅ› czasie Niemcy wrócili z powrotem na Luboniu; nie nawiÄ…zawszy kontaktu z żadnÄ… grupÄ… partyzanckÄ…. Wycofywanie siÄ™ grupy „Lecha" trwaÅ‚o do późnych godzin popoÅ‚udniowych. Wieczorem, już na stolcach Å?ysiny, spotkaliÅ›my siÄ™ z "Å?uskÄ…" i jego grupÄ…, która natknÄ…wszy siÄ™ na oddziaÅ‚ partyzancki "Å»elbetu" por. "Bicza", odetchnęła trochÄ™. Byli i "Rymsza", i "Skaut" wysÅ‚any rano przez "Potoka" z meldunkiem do Zgrupowania. Nie byÅ‚o tylko "Potoka", "Floriana" i "Dzika" i nic o nich nie wiedzieliÅ›my. "Sosna" twierdziÅ‚, że widziaÅ‚ ich biegnÄ…cych przez polanÄ™ pod obserwatorium na wschód, w stronÄ™ Lipnika. MieliÅ›my nadziejÄ™, że nie zginÄ™li, że zdążyli siÄ™ wycofać w bezpieczne miejsce. A my na razie byliÅ›my zadowoleni i cieszyliÅ›my siÄ™, że obu grupom udaÅ‚o siÄ™ bez strat wycofać z Lubomira. RównoczeÅ›nie zdawaliÅ›my sobie sprawÄ™, że to nie koniec, że sytuacja jest bardzo poważna. Koledzy, którzy mieli przy sobie jakiekolwiek dokumenty, mogÄ…ce stwierdzić ich tożsamość, niszczyli je. Szczególnie nasi dowódcy, ppor. "Å?uska"! ppor. "Rymsza"' czuli odpowiedzialność za los oddziaÅ‚u. Najlepiej chyba z powagi sytuacji zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ Rymsza ; jako oficer wywiadu wiedziaÅ‚ wiÄ™cej niż my. MiarÄ… tego. byÅ‚o postanowienie "Rymszy", że jak wyjdzie caÅ‚o, ufunduje kapliczkÄ™ Matki Boskiej aa Lubomirze. UfundowaÅ‚ ich aż trzy, ale o tym później.
Ze swoją grupą wycofywał
siÄ™ także w kierunku póÅ‚nocnym, lasem i zaroÅ›lami, po
wschodniej stronie Å›cieżki biegnÄ…cej z Lubomira na Å?ysinÄ™. W
grupie tej byli: "Kula", dowódca I drużyny, "Wilk",
"Got-Wąsik", "Szerszeń", "Szaruga" z I drużyny,
"Skalny" "Granatowy", "Lew" i "Kruk".
Grupa ta, podobnie jak grupa "Lecha", ostrzeliwana byÅ‚a z granatników
i broni maszynowej. DziÄ™ki spokojowi i opanowaniu "Å?uski" doszli na
Å?ysinÄ™ bez strat i kontaktu z Niemcami. Nadal nie wiedzieliÅ›my, co
stało się z "Potokiem"
"Florianem" i "Dzikiem". Brak było także "Cierniaka" i "Orzecha".
Dopiero późnym wieczorem zjawiÅ‚ siÄ™ "Florian" i poinformowaÅ‚ nas o losach
"Potoka" i "Dzika". Rannego w nogÄ™ na samym poczÄ…tku
akcji "Potoka" - kula odbita rykoszetem została w prawej nodze
poniżej kolana - widoczny był wlot, nie było wylotu -
wyprowadzili przez polanę przed obserwatorium, będąc
stale pod silnym
ostrzałem, "Florian"
i "Dzik", z którymi "Potok" sprawdzaÅ‚ posterunki. Dalej byÅ‚ już las na
stoku Lubomira. W czasie tej bardzo uciążliwej drogi przez las
"Florian" i "Dzik"
podtrzymywali, a nawet
dźwigali "Potoka". Wtedy "Florianowi" przytrafiła się
przygoda, która mogÅ‚a stać siÄ™
tragiczna. W pewnym momencie poczuł on mocne szarpnięcie w prawą rękę, upadł na
twarz, stracił na chwilę czucie w ręce, karabin wypadł mu na ziemię. Jak się
okazało, pocisk trafił w komorę amunicyjną
karabinu
"Floriana", pociski
wybuchły w komorze, ale skierowały się na zewnątrz. Skończyło się
szczęśliwie: "Florian"
przejechaÅ‚ siÄ™ tylko na brzuchu parÄ™ metrów po stromiźnie
leśnej.
Pozbierał się jakoś i dalej z "Dzikiem" sprowadzał rannego
"Potoka". Wyszli wreszcie ze
strefy
bezpośredniego zagrożenia, nie byli już ostrzeliwani, Niemcy ich nie widzieli.
Wciągnęli "Potoka" i do jakiegoś wykrotu w zaroślach nad urwiskiem,
ułożyli na ziemi i jak mogli opatrzyli nogę. "Potok" stracił trochę krwi
i samodzielnie nie mógÅ‚ już chodzić.
Tu "Florian" dostaÅ‚ rozkaz od "Potoka" odszukania oddziaÅ‚u i sprowadzenia jakiejÅ› pomocy. WyruszyÅ‚, wiÄ™c instynktownie kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ Å?ysiny, na której spodziewaÅ‚ siÄ™ zastać jakieÅ› oddziaÅ‚y partyzanckie. WiedziaÅ‚ przecież, że na Å?ysinÄ™ miaÅ‚ siÄ™ wycofywać OP "Potok" i tam miary być inne oddziaÅ‚y Zgrupowania. Przed wymarszem uzgodniÅ‚ z "Potokiem" znak rozpoznawczy swojego powrotu - dwa nastÄ™pujÄ…ce po sobie strzaÅ‚y z pistoletu. PrzypuszczaÅ‚ bowiem, że z pomocÄ… może powrócić późnÄ… nocÄ…. "Potok" i "Dzik" mieli odpowiedzieć podobnie, dwoma strzaÅ‚ami, co pozwoliÅ‚oby ustalić ich miejsce pobytu. ZachowujÄ…c nadzwyczajne Å›rodki ostrożnoÅ›ci, skokami od drzewa do drzewa, "Florian" przedzieraÅ‚ siÄ™ samotnie pod szczyt Å?ysiny, nasÅ‚uchujÄ…c pilnie, tym bardziej, że las siÄ™ skoÅ„czyÅ‚, a zaczęły siÄ™ gÄ™ste zaroÅ›la i krzaki. Tutaj usÅ‚yszaÅ‚ syk: ssss... i jakaÅ› rÄ™ka daÅ‚a mu znak, aby czoÅ‚gajÄ…c zbliżyÅ‚ siÄ™. "Florian" z pistoletem gotowym do strzaÅ‚u ostrożnie podszedÅ‚ i poznaÅ‚ "Skauta", którego "Å?uska" wystawiÅ‚ na czujce. "Skaut" doprowadziÅ‚ "Floriana" do "Å?uski" i tak dowiedzieliÅ›my siÄ™ o "Potoku", "Å?uska" postanowiÅ‚ wysÅ‚ać rannego
"Potoka" patrol pod dowództwem "Floriana' który jeden wiedziaÅ‚, gdzie zostawiÅ‚ "Potoka" i "Dzika" i znaÅ‚ umówiony sygnaÅ‚. Por. "Bicz", dowódca oddziaÅ‚u partyzanckiego "Å»elbetu"26, który na póÅ‚nocnych stokach Å?ysiny przygotowywaÅ‚ siÄ™ już do opuszczenia zagrożonego terenu, opóźniÅ‚ odejÅ›cie do czasu powrotu patrolu. W patrolu "Floriana" byli "Lech", "Brom" i "Grot". Wyruszyli późnym wieczorem, gdy już siÄ™ Å›ciemniaÅ‚o i Niemcy zeszli z gór. Niestety, w umówionym uprzednio miejscu nie znaleziono "Potoka" i "Dzika". Na nasze strzaÅ‚y i krzyki nikt nie odpowiadaÅ‚. SÄ…dziliÅ›my, że z powodu ciemnoÅ›ci "Florian" pomyliÅ‚ drogÄ™. Nie mogliÅ›my wszak wiedzieć, że "Dzik" pomocÄ… dwu górali sprowadziÅ‚ "Potoka" do zabudowaÅ„ niejakiego Biskupa w Lipniku. O tym dowiedzieliÅ›my siÄ™ później. Na razie, po wielokrotnym sprawdzeniu okolicznych miejsc, wróciliÅ›my na Å?ysinÄ™.
Przemieszczamy siÄ™ na nowy teren.
Po powrocie z nieudanego patrolu, w zupeÅ‚nych ciemnoÅ›ciach włączyliÅ›my siÄ™ w gorÄ…czkowe przygotowania do opuszczenia zagrożonego terenu,, Na naradzie dowódców postanowiono, ze OP "Bicza" i OP "Potok" przedzierać siÄ™ bÄ™dÄ… na póÅ‚noc i w okolicy miÄ™dzy DroginiÄ… a Dobczycami przejdÄ… na lewy brzeg Raby. Inne oddziaÅ‚y Zgrupowania miaÅ‚y pójść- bardziej na wschód. Uznano bowiem, opierajÄ…c siÄ™ na meldunkach z terenówki, że najbardziej obsadzona i pilnowana przez Niemców jest poÅ‚udniowa strona masywu Kamiennika, Å?ysiny i Lubomira. Niemcy nie spodziewali siÄ™, aby którykolwiek oddziaÅ‚ przedzieraÅ‚ siÄ™ w stronÄ™, gdzie lasów bardzo maÅ‚o i teren otwarty. Uformowany sznur taborów konnych OP "Å»elbet" i OP "Potok" w zupeÅ‚nych ciemnoÅ›ciach, w peÅ‚nej gotowoÅ›ci bojowej przedzieraÅ‚ siÄ™ z Suchej Polany w stronÄ™ póÅ‚nocnÄ…. Potokowcy już drugÄ… noc mieli „przechodzonÄ…", dowódcy poÅ›pieszali poruszanie siÄ™, byle tylko udaÅ‚o siÄ™ w ciemnoÅ›ciach przeskoczyć znanÄ… nam dobrze drogÄ™ TrzemeÅ›nia - ZasaÅ„ - Lipnik -WiÅ›niowa. Niestety, nie udaÅ‚o siÄ™ nam w ciemnoÅ›ciach dotrzeć do Raby. Już dniaÅ‚o, gdy osiÄ…gnÄ™liÅ›my wieÅ› KornatkÄ™. Dowódcy zdecydowali, że przeczekamy tu dzieÅ„. RozlokowaliÅ›my siÄ™ w stodoÅ‚ach i domach bardziej odlegÅ‚ych od dróg, starajÄ…c siÄ™ zachowywać możliwie cicho i zacierajÄ…c wszystkie Å›lady jakiegokolwiek pobytu. ByÅ‚ już 16 wrzeÅ›nia 1944 r. Nad ranem zbudziÅ‚ nas warkot wozów pancernych
Niemieckich aut, które przejeżdżaÅ‚y przez wieÅ›, patrolujÄ…c teren. PrzeżyliÅ›my moment grozy. MieliÅ›my dużo szczęścia, że nas nie wytropili. PrzeczekaliÅ›my caÅ‚y dzieÅ„ w napiÄ™ciu, aby w nocy próbować przeprawić siÄ™ przez RabÄ™. MieliÅ›my to zrobić w okolicach dworu Gaik, by po przekroczeniu Raby znaleźć siÄ™ koÅ‚o BrzÄ…czowic. Tu rozstaliÅ›my siÄ™ z oddziaÅ‚em "Bicza" i poszliÅ›my bardziej na póÅ‚nocny wschód, byt znaleźć siÄ™ bliżej Koźmic. "Å?uska", "Rymsza" i "Florian" skontaktowali siÄ™ z dowództwem batalionu; byÅ‚y to bowiem tereny naszego Batalionu "Mrówka". Dowódcom oddziaÅ‚u byÅ‚o już lżej, gdyż mieli bezpoÅ›redni kontakt z "SÄ™pem"27* oficerem dywersji batalionu i z "Peterkiem" dowódcÄ… placówki AK w Koźmicach. Sam "Florian" pochodziÅ‚ także z Koźmic.
Zmniejszanie stanu OP "Potok".
W kolejnÄ… noc "Å?uska",* po naradzie z "Rymsza" i. "Florianem", znajÄ…c sugestiÄ™. dowództwa batalionu, postanowiÅ‚ urlopować czÅ‚onków OP "Potok". W jakimÅ› lasku w okolicach Kozinie zdaliÅ›my. .karabiny "Mocarnemu", magazynierowi batalionu, a wiÄ™c temu, który nas wyposażaÅ‚ w nie, gdy szliÅ›my, za RabÄ™: Karabinów byÅ‚o teraz wiÄ™cej. Pistolety1 i granaty zatrzymali tylko partyzanci wywodzÄ…cy siÄ™ z grupy dywersyjnej, a wiÄ™c praktycznie drużyna "Lecha", która zachowaÅ‚a swój mp. Już wtedy dowództwo myÅ›laÅ‚o o reaktywowaniu batalionowej grupy dywersyjnej. Przed rozstaniem "Florian", dowódca grupy dywersyjnej, i jego zastÄ™pca "Lech" (tak byÅ‚o przed wyjÅ›ciem do partyzantki i tak ma być znowu) ustalili kontakty z czÅ‚onkami batalionowej grupy dywersyjnej. Skromny dobytek oddziaÅ‚u - dwa konie perszerony przekazaliÅ›my czÅ‚onkowi terenówki w Koźmicach, niejakiemu Józefowi PóÅ‚torakowi za pomoc materialnÄ… dla oddziaÅ‚u. "Florian", jako szef oddziaÅ‚u, zadbaÅ‚ o tych, którzy nie mieli gdzie wracać. I tak "Sosna", pochodzÄ…cy ze ÅšlÄ…ska, który ukrywaÅ‚ siÄ™ przed gestapo trzykrotnie zmieniajÄ…c nazwisko, zostaÅ‚ skierowany do Osieczan, do ppor. M. Batki, dowódcy BCh w tym rejonie. "Lech", "JeleÅ„" i "Got-WÄ…sik" umieszczeni zostali w Gorzkowie, w domu Wojciecha Kurowskiego. Dom ten stanie siÄ™ niedÅ‚ugo miejscem pobytu "Potoka" i melinÄ… grupy dywersyjnej. SprzyjaÅ‚a temu lokalizacja domu, podobnie jak domu rodzinnego "Potoka" nad ÅšwidówkÄ…, w oddali od innych zabudowaÅ„, nad głębokim jeziorem obroÅ›niÄ™tym krzakami. Å?atwy odskok, praktycznie we wszystkie strony. "Florian" zostaÅ‚ w Koźmicach, "Å?uska" z "RymszÄ…" poszli do domu "Å?uski" na Rożnowej. Grupa Å›ledziejowicka tj. "Brom", "Lubicz", "RyÅ›", "Skaut" i "Lis" razem przemykali siÄ™ do swoich domów. "Grot", "SzerszeÅ„" i "Å»bik" poszli do domu "Å»bika" w Lednicy Górnej. Dom ten, oddalony od innych, poÅ‚ożony byÅ‚ tak, że widać z niego byÅ‚o całą WieliczkÄ™. SiedzieliÅ›my tu parÄ™ dni i robiliÅ›my rozeznanie, co dzieje siÄ™ w naszych domach. Od matki spotkanej na ulicy dowiedziaÅ‚em siÄ™ że w domu jeden pokój zajmujÄ… oficerowie niemieccy, z którymi wÅ‚aÅ›ciwie rodzice nie majÄ… kontaktu. UsÅ‚uguje oficerom ordynans, stary ogrodnik z Drezna, który ma już dość wojny, bo wie o, Å›mierci swoich bliskich, spowodowanej nalotami aliantów na jego rodzinne miasto. Ten urzÄ™duje w caÅ‚ym domu, ale w stosunku do rodziców zachowuje siÄ™ poprawnie. UstaliÅ‚em z matkÄ… dość prawdopodobnÄ… wersjÄ™; że wróciÅ‚em na kilka dni urlopu z robót sypania okopów w okolicach Tarnowa, dokÄ…d Niemcy wywozili przymusowo Polaków. W domu spaÅ‚em tylko dwie noce. SpotykaÅ‚em siÄ™ z moimi kolegami z grupy dywersyjnej NOW, "Å?abÄ™dziem", "Gryfem" i "KarÅ‚owiczem". OpowiedziaÅ‚em im o losach oddziaÅ‚u, którego przecież na poczÄ…tku byli czÅ‚onkami. Oni też nie próżnowali. Gromadzili dla oddziaÅ‚u broÅ„, gÅ‚ównie pistolety, amunicjÄ™! granaty, które kupowali od żoÅ‚nierzy niemieckich i wÅ‚oskich powracajÄ…cych z frontu wschodniego. PieniÄ™dzy na zakupy dostarczaÅ‚ m. in. ojciec "Gryfa", p. Franciszek Mizera, który prowadziÅ‚ duży sklep żelazny w Sukiennicach w Wieliczce i jak tylko mógÅ‚ wspomagaÅ‚ oddziaÅ‚. .
Perypetie "Potoka".
Na drugi dzieÅ„ po moim powrocie skontaktowaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… "Lech" i postanowiliÅ›my wrócić za RabÄ™, aby odszukać "Potoka" i "Dzika". ZnaÅ‚em dobrze JaninÄ™ KozÅ‚owskÄ… "KrystynÄ™", która byÅ‚a sanitariuszkÄ… w szpitalu polowym, a mieszkaÅ‚a w willi, w Kornatce. Przez niÄ… powinniÅ›my trafić do "Potoka". W odwodzie pozostawaÅ‚ nam "Rogacz". Przewidywania nasze sprawdziÅ‚y siÄ™. "Krystyna" doprowadziÅ‚a nas do domu, w którym przebywaÅ‚ "Potok". ByÅ‚o to we wsi Burletka niedaleko, Kornatki. "Krystyna" opiekowaÅ‚a siÄ™ "Pptokiem", którego znaÅ‚a z poprzednich spotkaÅ„ u p. KozÅ‚owskich. Radość ze spotkania byÅ‚a wielka. ByÅ‚o to pierwsze spotkanie "Potoka" z jego partyzantami. Próby odnalezienia "Potoka" czyniÅ‚ "Florian" jeszcze na lewym brzegu Raby, w szpitalu polowym "Å»elbetu" zlokalizowanym gdzieÅ› w okolicach Å?yczanki. Niestety "Potoka" już tam nie byÅ‚o, gdyż wczeÅ›niej zostaÅ‚ przewieziony z powrotem na prawy brzeg Raby, do Burletki i tu wÅ‚aÅ›nie go znaleźliÅ›my. "Potok" nie mógÅ‚ jeszcze swobodnie chodzić, ale czuÅ‚ siÄ™ dobrze. "Dzika" w momencie spotkania nie byÅ‚o; krążyÅ‚ gdzieÅ› pomiÄ™dzy dworem pp. CzerwiÅ„skich w Gaiku a "Rogaczem" na Sarnulkach. "Potok" myÅ›laÅ‚ już o reaktywowaniu oddziaÅ‚u, a przynajmniej grupy dywersyjnej. W tym celu zamierzaÅ‚ wysÅ‚ać "Lecha" do dowódcy batalionu "Zgrzebnioka"28 celem poinformowania go o swoich zamiarach, a mnie, tj. "Grota", do 'Peterka", by zorganizowaÅ‚ przewiezienie go do Wieliczki lub Krakowa dla dokonania przeÅ›wietlenia postrzelonej nogi. ZaleciÅ‚ mu to lekarz, opiekujÄ…cy siÄ™ szpitalikiem polowym. RównoczeÅ›nie "Potok" chciaÅ‚ być bliżej Wieliczki, byÅ‚ przecież w dalszym ciÄ…gu zastÄ™pcÄ… dowódcy batalionu "Mrówka".
Na drugi dzieÅ„ przyszedÅ‚ "Dzik" z "Rogaczem", który wypatrzyÅ‚ gdzieÅ› w Raciechowicach jednego z naszych kasztanków - koni od Skoczowskiego - i przyszedÅ‚ prosić "Potoka" o tego konia. "Potok" naturalnie zaraz wyraziÅ‚ zgodÄ™, lubiÅ‚ "Rogacza*' i miaÅ‚ wobec niego zobowiÄ…zania, przecież jego syn Henryk przewoziÅ‚ rannego "Potoka" w nocy z 16/17 wrzeÅ›nia z pÅ‚onÄ…cego Lipnika na Sarnulki. Å»eby ten „akt rewindykacji" wyglÄ…daÅ‚ poważnie, "Rogacz" prosiÅ‚, aby "Potok" wysÅ‚aÅ‚ kogoÅ› z obecnych. Wybór "Potoka" padÅ‚ na mnie. "Lech" miaÅ‚ już w nocy iść do Wieliczki. UmówiÅ‚em siÄ™ z "Rogaczem" nastÄ™pnego dnia rano. Wieczorem siedliÅ›my w izbie "Potoka" przy flaszce bimbru, którÄ… przyniósÅ‚ "Rogacz", a "Potok" wraz z "Dzikiem" opowiedzieli nam swoje przeżycia od chwili, gdy "Florian" poszedÅ‚ szukać oddziaÅ‚u.Siedzieli, wiÄ™c "Potok" z "Dzikiem" w krzakach nad urwiskiem parÄ™ godzin i czekali powrotu "Floriana". ByÅ‚o już ciemno, gdy w dole jaru usÅ‚yszeli jakieÅ› gÅ‚osy. Wykluczyli Niemców, którzy na noc zeszli z gór. MógÅ‚ to być ktoÅ› z oddziaÅ‚u, ale okazaÅ‚o siÄ™ po chwili , przepytywali, że to byli dwaj tutejsi górale, tórzy spodziewajÄ…c siÄ™ pacyfikacji chowali swój dobytek w lesie. Jeden z górali zabraÅ‚ "Potoka" na plecy, zszedÅ‚ z nim w koryto strumyka i po kamieniach przeniósÅ‚ go do domu stojÄ…cego niedaleko wejÅ›cia do jaru. ByÅ‚y to zabudowania, niejakiego Biskupa. Tutaj uÅ‚ożono zmÄ™czonego 'przeżyciami i upÅ‚ywem krwi „Potoka" do Å‚óżka, .sprowadzono jakÄ…Å› dziewczynÄ™, która przemyÅ‚a ranÄ™ ciepłą wodÄ… i obandażowaÅ‚a nogÄ™, robiÄ…c kwaÅ›ny okÅ‚ad. "Potok" z "Dzikiem" caÅ‚y dzieÅ„ nic nie jedli. Gospodyni przyrzÄ…dziÅ‚a zacierkÄ™ na mleku z fasolÄ… i jajkami na sÅ‚odko. "Dzik" karmiÅ‚ tÄ… zacierkÄ… "Potoka", ale ten nie bardzo chciaÅ‚ jeść. "Dzik", mimo że jak twierdziÅ‚ - takiej potrawy nigdy nie jadÅ‚ i zacierka wyraźnie mu nie smakowaÅ‚a, zjadÅ‚ za siebie i za "Potoka". ZmÄ™czony "Dzik" umówiÅ‚ siÄ™ z gospodarzem, że bÄ™dÄ… na zmianÄ™ czekać na powrót "Floriana" i te umówione wczeÅ›niej strzaÅ‚y z pistoletu. Przegapili to i mimo, że sÅ‚yszeli, wydawaÅ‚o im siÄ™ to nieprawdopodobne, bo sÅ‚ychać byÅ‚o nie z tej strony, z której spodziewano siÄ™ "Floriana". W każdym razie nie odpowiedzieli i patrol "Floriana" wróciÅ‚ bez "Potoka" na Å?ysinÄ™. Nazajutrz rano, 16 wrzeÅ›nia, gospodyni obudziÅ‚a "Potoka" i "Dzika" oÅ›wiadczajÄ…c im, że idÄ… Niemcy, a oni sami uciekajÄ… z dobytkiem w las. „Dzik" z pomocÄ… gospodarza umieÅ›ciÅ‚ „Potoka" w gÄ™stych zaroÅ›lach w mÅ‚odniku Å›wierkowym, gospodyni daÅ‚a im koce, wiaderko gruszek i wiaderko z wodÄ…. ZaroÅ›la byÅ‚y ok. 30 m od dróżki, którÄ… przeszli i Niemcy. ZabudowaÅ„ Biskupa nie spalono, mimo że poniżej caÅ‚y Lipnik spacyfikowano i spalono. Po poÅ‚udniu wrócili gospodarze i "Potok", przy ich i "Dzika" pomocy, znalazÅ‚ siÄ™ znów w Å‚óżku. Gospodyni przygotowaÅ‚a coÅ› do jedzenia, a "Potok" podjÄ…Å‚ decyzjÄ™ wysÅ‚ania "Dzika" po pomoc do "Rogacza". PoszedÅ‚ wiÄ™c "Dzik" nocÄ…, pokonujÄ…c ponad 10 km po leÅ›nych bezdrożach, jak na te warunki, dość szybko. WidziaÅ‚ palÄ…cy siÄ™ Lipnik i ZasaÅ„. U "Rogacza" jego syn szybko przygotowaÅ‚ maÅ‚y zgrabny wóz przystosowany do jazdy po Å›cieżkach, wymoÅ›ciÅ‚ go sÅ‚omÄ… i sianem i natychmiast wróciÅ‚ z "Dzikiem" po "Potoka", którego tej samej nocy przewieźli na Samulki. Tutaj lekarz szpitala polowego Zbigniew Otto, ps. „Lech", fachowo opatrzyÅ‚ nogÄ™ "Potoka", umieÅ›ciÅ‚ jÄ… w szynie, zaleciÅ‚ przeÅ›wietlenie, by sprawdzić, co staÅ‚o siÄ™ z pociskiem, który tkwiÅ‚ w nodze, i skierowaÅ‚ "Potoka" do szpitala polowego w Burletce. "Potok" przebywaÅ‚ w nim krótko, pod opiekÄ… sanitariuszki "Krystyny". Na skutek zagrożenia terenu przez Niemców szpital zostaÅ‚ przeniesiony na kilka dni na lewy brzeg Raby, w okolice Sieprawia - Å?yczanki. Po uspokojeniu siÄ™ sytuacji w okolicach Kornatki wróciÅ‚ z powrotem do Burletki. I tu go znaleźliÅ›my. Tyle usÅ‚yszeliÅ›my od "Potoka" i 'Dzika".
"Potok" po wielu perypetiach zostaÅ‚ potajemnie przewieziony do szpitala w Krakowie gdzie nogÄ™ przeÅ›wietlono i wyjÄ™to pocisk, który znajdowaÅ‚ siÄ™ obok koÅ›ci goleniowej. Po kilku dniach wróciÅ‚ na kwaterÄ™ i zaczÄ…Å‚ przemyÅ›liwać o akcjach dywersyjnych.
Suplement
Andrzej GrodziÅ„ski ps. „Grot" piszÄ…c te wspomnienia „Powstanie OP Potok " byÅ‚ już Å›miertelnie chory. Nie miaÅ‚ już nawet siÅ‚y wygÅ‚osić prelekcji na ten temat na spotkaniu Wieliczka-Wieliczanie. Zamieszczam relacjÄ™ dla pamiÄ™ci i z szacunku dla tego dzielnego kolegi i partyzanta.
Relacja nie zawiera z natury rzeczy, wielu szczegóÅ‚ów i atmosfery walk, które sÄ… opisane w wielu. innych opracowaniach. SzÅ‚o nam gÅ‚ównie o zarejestrowanie podstawowych faktów.
Mnie siÄ™ przypomina kilka tragikomicznych obrazków z tych dni. 12 wrzeÅ›nia rano - dowódca naszego oddziaÅ‚u „Polok" wysÅ‚aÅ‚ mnie jako łącznika do wsi PorÄ™ba z rozkazem d - cy zgrupowania „KoÅ›cieszy" , aby oddziaÅ‚ „ ÅšmiaÅ‚ego" przemieÅ›ciÅ‚ siÄ™ do kwatery zgrupowania.
Sprawa byÅ‚a pilna. PokonaÅ‚em tÄ™ drogÄ™ biegiem( 3km), caÅ‚e szczęście z górki. Na drodze w PorÄ™bie spotkaÅ‚em JankÄ™ RzepiankÄ™ z Wieliczki, siostrÄ™ naszego kolegi z oddziaÅ‚u „Skauta". Nie byÅ‚o czasu na serdeczne powitania i rozmowy. Po przekazaniu rozkazu d - cy „ÅšmiaÅ‚ego" wracaÅ‚em szybko do oddziaÅ‚u. Pod lasem spotkaÅ‚em babciÄ™ pasÄ…cÄ… krowÄ™. Niemcy okrążali już nasze zgrupowanie, skÅ‚adajÄ…ce siÄ™ z 10 oddziaÅ‚ów partyzanckich. MówiÄ™ do niej:
- Babciu uciekajcie z tÄ… krowÄ… tu bÄ™dzie strzelanina - i tu mnie ta prosta kobieta zaskoczyÅ‚a - Nic tam moja krowa, byle byÅ›cie wy chÅ‚opcy przeżyli- odpowiedziaÅ‚a. MuszÄ™ tu podkreÅ›lić wspaniałą postawÄ™ miejscowej ludnoÅ›ci. Akceptowali nas. Å»ywili, nie oddawali kontyngentów. Niemcy nie
pokazywali się na tych terenach na południe od Raby. Nie wywozili tez młodych ludzi na przymusowe roboty do Niemiec.
Poszedłem dalej do oddziału.
Na skraju lasu natknąłem się na stanowisko z ciężkim karabinem maszynowym.
Dwóch starszych partyzantów (ok. 45 lat) z oddziaÅ‚u "PoÅ›cig",
stanowiło obsługę.
Popatrzyłem na przedpole i wydawało mi się że mają kiepskie pole ostrzału na
drogę w Trzemieśni.
MówiÄ™ do nich:
Koledzy, przenieÅ›my ten karabin na nastÄ™pne wzgórze. Jeden z nich poderwaÅ‚ siÄ™ i zameldowaÅ‚:
Panie poruczniku, ja sÅ‚użyÅ‚em w czasie I wojny przy karabinach maszynowych. RozbawiÅ‚o mnie to bardzo bo nie miaÅ‚em żadnych dystynkcji i nie przedstawiaÅ‚em siÄ™ jako porucznik. Ale niech tam, przedwczeÅ›nie mnie awansowali. WziÄ™liÅ›my karabin we trzech a ważyÅ‚ ok. 50 kg i przenieÅ›liÅ›my na nastÄ™pne wzgórze (ok. l00m.) PożegnaÅ‚em siÄ™ z sympatycznymi kolegami i dołączyÅ‚em do oddziaÅ‚u meldujÄ…c "Potokowi", że rozkaz wykonaÅ‚em.
„ Potok" daÅ‚ rozkaz do ataku na most w Glichowie. ByliÅ›my pod ciÄ…gÅ‚ym ostrzaÅ‚em granatników, artylerii i karabinów maszynowych. W pewnym momencie przebiegliÅ›my przez ogród. OgieÅ„ z karabinów tak siÄ™ nasiliÅ‚, że przytÅ‚aczaÅ‚ nas do ziemi. LiÅ›cie z drzew jak deszcz padaÅ‚y. Gdy siÄ™ podniosÅ‚em zauważyÅ‚em, że padÅ‚em na skraju gnojowiska. Kolana i Å‚okcie
miaÅ‚em pobrudzone gnojówkÄ…. Ot taki zafÄ…jdany partyzant. Ale bywaÅ‚o i tak, PobiegliÅ›my dalej ostrzeliwujÄ…c siÄ™ .ZalegliÅ›my w przydrożnym rowie. OgieÅ„ siÄ™ nasilaÅ‚, ale trzeba byÅ‚o atakować. „Potok" daje rozkaz:
- OddziaÅ‚ skokami naprzód!
Nikt siÄ™ nie ruszyÅ‚. OgieÅ„ z karabinów maszynowych przygniataÅ‚ nas do ziemi. Wtedy „Potok" podniósÅ‚ siÄ™ i krzyknÄ…Å‚: - ChÅ‚opcy, boicie siÄ™, naprzód... k... mać ! Wtedy ruszyliÅ›my. W czasie tego ataku w sÄ…siednim oddziale „ÅšmiaÅ‚ego" zostaÅ‚ ranny m. in. nasz kolega z gimnazjum, Marian MaÅ›lan ps. „Wacek".
W wyniku tych walk zostaÅ‚o rannych i zabitych ok. 270 Niemców. ZdobyliÅ›my trochÄ™ sprzÄ™tu, broni ale niestety maÅ‚o amunicji .
XIV. Pertraktacje.
W powiecie myÅ›lenickim, na wzgórzach: Kamiennika, Lubomira, Å?ysiny w roku 1944 przebywaÅ‚o dziesięć oddziaÅ‚ów partyzanckich, pod nazwÄ… "Zgrupowanie Kamiennik", kryptonim "Murawa".
OddziaÅ‚y ,.to: . "ÅšmiaÅ‚y", "PoÅ›cig", "Lisowszczycy", "Å»óÅ‚w", "Policyjny",, "PrÄ…d", "Odwet", "Bicz",' "Å»elbet", "Potok".
Zgrupowanie liczyÅ‚o okoÅ‚o 500 partyzantów.
DowódcÄ… byÅ‚ por. Dominik HorodyÅ„ski "KoÅ›ciesza".
OddziaÅ‚y opanowaÅ‚y, teren na poÅ‚udnie od rzeki Raby. Kontrolowano patrolami teren, likwidowano konfidentów i bandy rabunkowe, które podszywaÅ‚y siÄ™ pod. ArmiÄ™ KrajowÄ…, co czÄ™sto siÄ™ zdarzaÅ‚o.
Prowadzono drobne akcje dywersyjno - sabotażowe, co paraliżowaÅ‚o ruchy Niemców.
Ludność nie oddawaÅ‚a kontyngentów. Niemcy wokóÅ‚ tego terenu, wywiesili ostrzegawcze
tablice dla swoich żoÅ‚nierzy „Achtung Banditen" (Uwaga bandyci).
Przez zajÄ™ty przez nas teren, biegÅ‚y ważne drugorzÄ™dne drogi, ze wschodu na zachód, które byÅ‚y niezbÄ™dne Niemcom do wycofywania siÄ™ z frontu wschodniego.
Pewnego dnia (o ile pamiętam) 12 sierpnia 1944 roku, szef Gestapa w Myślenicach, zaproponował "Kościeszy" spotkanie. Propozycja była ryzykowna, ale d-ca zgrupowania godził się. To się chyba nie wydarzyło nigdzie w Polsce.
Nasz oddział miał rozkaz,
ubezpieczania, spotkania.
Obsadziliśmy wszystkie wylotowe ulice z rynku w Dobczycach. Ja stałem u wylotu
drogi z rynku do ruin zamku. Miałem dobry punkt obserwacyjny.
O umówionej godzinie, od. strony mostu na Rabie, wjeżdża kilka samochodów niemieckich. Wysiada z niego szef Gestapo z MyÅ›lenic z obstawÄ…. Z drugiej strony wjeżdżajÄ… trzy nasze - zdobyczne samochody. Wysiada z nich d-ca zgrupowania "KoÅ›ciesza" z ochronÄ….
Niemcy salutujÄ… (!) polskich partyzantów (bandytów). ByÅ‚ to dla mnie niezapomniany widok, serce rosÅ‚o,
Niemcy zażądali, aby "Kościesza" rozwiązał oddziały i opuścił teren, niezbędny do swobodnego wycofywania wojsk z frontu.
W przeciwnym przypadku, zlikwidują zbrojnie zgrupowanie. Oczywiście "Kościesza" nie zgodził na te warunki. Niemcy dotrzymali słowa.
W dniach od 12 do 18 wrzeÅ›nia, doszÅ‚o to .ciężkich walk. Najpierw ostrzelali z artylerii i granatników nasz teren, okrążyli nas od strony: wsch. - pÅ‚d. - zach. i wkroczyli do lasu. MieliÅ›my przewagÄ™, znajomoÅ›ci terenu i ochronÄ™ lasu. W wyniku piÄ™ciodniowych walk, zginęło i zostaÅ‚o rannych okoÅ‚o 300 niemieckich żoÅ‚nierzy. ZdobyliÅ›my kilka samochodów i znacznÄ… ilość broni. Niestety maÅ‚o amunicji. Nasze straty to, tylko 12 zabitych i rannych, miÄ™dzy innymi nasz d-ca "Potok".
Niestety na skutek braku amunicji, wszystkie oddziały musiały się wycofać z rejonu Kamiennika.
Niemcy wzięli straszny odwet za przegraną bitwę.
Spalili wieś: Wiśniową i Lipnik. Rozstrzelano wiele miejscowej ludności.
. No cóż, na koniec chciaÅ‚oby siÄ™ przytoczyć ostatni werset z piÄ™knej pieÅ›ni „Monte Casino": „...bo wolność, krzyżami siÄ™ mierzy, historia, ten jeden ma błąd."
(...)
XV. Akcja - afisze.
W jesieni 1944 rok, w ramach
„MaÅ‚ego, sabotażu w nielegalnej drukarni AK, zostaÅ‚y wydrukowane
sfingowane afisze, niemieckiego szefa dystryktu krakowskiego z nakazem
natychmiastowej ewakuacji Volksdeutsch -
ów do Niemiec.
MiaÅ‚y wywoÅ‚ać zdenerwowanie .i panikÄ™ wÅ›ród tej grupy zdrajców Polski, którzy żyli tu jak u Pana Boga za piecem.
Afisze zostały rozklejone w kilku miejscach na terenie miasta.
Ja z kolegÄ… "Grot" dostaÅ‚em rozkaz naklejenia afisza na kiosku z papierosami i gazetami, który znajdowaÅ‚ siÄ™ przy przystanku kolejowym w centrum miasta. ZrobiliÅ›my to w nocy, po godzinie policyjnej. MieszkaÅ‚em w centrum, wiÄ™c miaÅ‚em stosunkowo dobry odskok.
Kiosk prowadziÅ‚ nijaki Kopera, byÅ‚y legionista, inwalida bez rÄ™ki. Gdy wkroczyli Niemcy, „dojrzaÅ‚" i podpisaÅ‚ volkslistÄ™. Jego syn Tadeusz, chodziÅ‚ z nami do gimnazjum i należaÅ‚ do naszej drużyny harcerskiej. Ilekroć byliÅ›my na wycieczce, w czasie wypoczynku, nigdy nie siadaÅ‚ na łące, tylko staÅ‚. Nie wiedzieliÅ›my, co siÄ™ dzieje. Po pewnym, czasie przyznaÅ‚ siÄ™..., ze siÄ™ boi żmij! Później wstÄ…piÅ‚ do SS i podobno zginaj w Norwegii. W tym czasie mieliÅ›my tzw. „paczkÄ™". ByÅ‚o to grono kolegów, z którymi czÄ™sto siÄ™ kontaktowaÅ‚em.
Na drugi dzień po akcji spotkaliśmy się naprzeciw kiosku. Wyjaśniłem kolegom, co się dzieje. Nigdy nie przyznawałem się im, że działam w konspiracji. Takie były reguły.
Po pewnym czasie, Kopera wyszedł z kiosku i zaczął czytać afisz. Widać było u niego, narastające zdenerwowanie.
WbiegÅ‚ do kiosku i znowu wyszedÅ‚, czytaÅ‚, czytaÅ‚ i robiÅ‚ to kilkakrotnie. NastÄ™pnie zamknÄ…Å‚ kiosk i gdzieÅ› pobiegÅ‚, prawdopodobnie do telefonu. ObserwowaliÅ›my to z dużą satysfakcjÄ… i zadowoleniem. Koledzy podskakiwali z radoÅ›ci: r Fantastyczna akcja, kto to zrobiÅ‚? To"'byÅ‚a maÅ‚a akcja, ale dla mnie ważniejsze byÅ‚y refleksie. UpewniÅ‚em siÄ™, jak ważnÄ… rolÄ™ dla morale i podtrzymywania na duchu spoÅ‚eczeÅ„stwa, miaÅ‚a dziaÅ‚alność konspiracyjna. Ale, ale widzÄ…c radość kolegów w pewnym momencie spytaÅ‚em: ChÅ‚opcy a może byÅ›my poszukali kontaktu z ruchem oporu!
CoÅ› ty!- odpowiedzieli chórem, ty wiesz jakie to jest niebezpieczne!
Rzeczywiście to było niebezpieczne!
XVI. Akcja w garbarni.
Skóra byÅ‚a cennym towarem w czasie okupacji, a pieniÄ…dze byÅ‚y konieczne, na potrzeby organizacji, a zdecydowaliÅ›my siÄ™ zrobić „skok". Wieczorem w październiku 1944 roku, weszliÅ›my do garbarni. Dwóch; kolegów sterroryzowaÅ‚o strażników, my we dwóch weszliÅ›my na hale fabrycznÄ…. ZaÅ‚adowaliÅ›my dwa worki piÄ™knych skór, tzw. „pasówki". PrzerzuciliÅ›my je przez ogrodzenie. Ale nasza obstawa, czegoÅ› nie dopilnowaÅ‚a. Na poczÄ…tku akcji, jeden ze strażników uciekÅ‚ i zawiadomiÅ‚ żandarmeriÄ™.
GdyÅ›my szykowali siÄ™ do odwrotu, dostaliÅ›my ogieÅ„ z pistoletów automatycznych.
Całe szczęście, było ciemnawo na terenie fabryki. Pobiegliśmy w stronę ogrodzenia - gołe deski z trzema warstwami drutu kolczastego. Do dziś nie wiem jak nam się udało, pokonać je po słupkach.
ZadziaÅ‚aÅ‚ tzw. „bodziec strachu". Kto zna wojnÄ™, to wie co to jest.
MiaÅ‚em pokaleczone rÄ™ce i poszarpane ubranie. Po wojnie, byÅ‚em zobaczyć to ogrodzenie, za żadne pieniÄ…dze nie powtórzyÅ‚ byÅ‚ tego wyczynu.
SkórÄ… zostaÅ‚ przekazana "Å?usce" - sprzedana a pieniÄ…dze przekazane na potrzeby organizacji, zaopatrzenie, zakup broni od zdemoralizowanych żoÅ‚nierzy niemieckich i wÅ‚oskich.
I tym razem się udało.
XVII. Transport broni.
ByÅ‚a jesieÅ„ 1944r. Niemcy wycofywali siÄ™ z frontu wschodniego. CzuÅ‚o siÄ™, że przegrywajÄ… wojnÄ™, chociaż nie można byÅ‚o mieć takiej pewnoÅ›ci. CzÅ‚onkowie Terenówki m.in. Antoni Mizera "Gryf', Zygmunt MiczyÅ„ski "Å?abÄ™dź", Jerzy Mizera "KarÅ‚owicz" skupywali broÅ„ i amunicjÄ™ od zdemobilizowanych żoÅ‚nierzy niemieckich. BroÅ„ ta byÅ‚a magazynowana w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieliczce. Gienek Jarosz "Kruszyna", czÅ‚onek naszego oddziaÅ‚u dywersyjnego, za zgodÄ… "Potoka" podjÄ…Å‚ pracÄ™ w Straży Pożarnej w Krynicy, jako kierowca. Pewnego dnia burmistrz niemiecki wydaÅ‚ mu polecenie, aby przewiózÅ‚ sanitarkÄ… do szpitala w Krakowie chorÄ… córkÄ™. DowiedziaÅ‚ siÄ™ o tym "Potok" (rekonwalescent), że jest samochód i poleciÅ‚ mi przetransportowanie broni do batalionowego schronu - bunkra w Koźmicach Wielkich, Bunkier ten zbudowaÅ‚ i opiekowaÅ‚ siÄ™ nim WÅ‚adysÅ‚aw Kurek "Mocarny". ZginaÅ‚ w I945r. od wybuchu, manipulujÄ…c minÄ….
WyjechaliÅ›my z Wieliczki sanitarkÄ…, zaÅ‚adowanÄ… broniÄ…, amunicjÄ… i workami ź butami i bieliznÄ…. ByÅ‚o po godzinie policyjnej. Nie trzeba chyba opisywać, jakie to byÅ‚o ryzyko. Wprawdzie "Kruszyna" miaÅ‚ przepustkÄ™ dla siebie i na samochód (ja nie), ale nie na tÄ™ trasÄ™ i nie na... przewóz AK-owskiej broni. Dużo ryzykowaÅ‚. LaÅ‚ deszcz. W Koźmicach na drodze byÅ‚o wiÄ™cej dziur niż nawierzchni. Spod kóÅ‚ bryzgaÅ‚y fontanny bÅ‚ota, wycieraczki nie nadążaÅ‚y. WokóÅ‚ biedne, zaciemnione chaty i smutne pola. Ta sceneria nie nastrajaÅ‚a nas bohatersko, ale zadanie (trzeba byÅ‚o wykonać).
W pewnym momencie, na Å›rodku drogi, w Å›wietle reflektorów, zobaczyliÅ›my dwóch . oficerów niemieckich, którzy gestami sygnalizowali nakaz zatrzymania. ZmroziÅ‚o nas! KrzyknÄ…Å‚em do "Kruszyny" - Wjedź w nich, ja rzucÄ… granat przez okno do tyÅ‚y. OdbezpieczyÅ‚em niemiecki granat (tzw. zapaÅ‚kÄ™), liczyÅ‚em na to, wszyscy uskoczÄ… na boki, a granat zrobi swoje. GdyÅ›my siÄ™ zbliżali zauważyÅ‚em, że nie majÄ… wrogich zamiarów, nie kierujÄ… broni w naszÄ… stronÄ™. ZadziaÅ‚aÅ‚ instynkt i refleks. WrzasnÄ…Å‚em do "Kruszyny*' -Zatrzymaj! WykonaÅ‚. To wszystko dziaÅ‚o siÄ™ w sekundach! Niemcy wskoczyli na boczne schodki samochodu i polecili po niemiecku: - Jedźcie dalej. Nie wiedzieliÅ›my, co siÄ™ dzieje. Co oni tu robiÄ…? Nie byÅ‚o czasu na analizÄ™. W plecy „parzyÅ‚a" nas przewożona broÅ„. NapiÄ™cie rosÅ‚o, ja trzymaÅ‚em miÄ™dzy kolanami odbezpieczony granat Niemcy zaglÄ…dali do kabiny, nogi mi siÄ™ trochÄ™ trzÄ™sÅ‚y. UjechaliÅ›my może z 200 m i nagle zobaczyliÅ›my, idÄ…cy za zakrÄ™tem, uzbrojony oddziaÅ‚ Niemców. Oficerowie zeskoczyli, podziÄ™kowali i powiedzieli: - Jedźcie dalej. RuszyliÅ›my dalej, biorÄ…c głębokie oddechy, bo trochÄ™ nas to zatykaÅ‚o. ZdaliÅ›my broÅ„ do schronu i wróciliÅ›my do Wieliczki bez przeszkód.
Później analizujÄ…c akcjÄ™, zastanawialiÅ›my siÄ™, co ci oficerowie robili poza oddziaÅ‚em. Prawdopodobnie zostali zrobić siusiu. ZadawaliÅ›my sobie też pytanie: Co by byÅ‚o, gdybym rzuciÅ‚, granat i zaalarmowaÅ‚ oddziaÅ‚? Prawdopodobnie pas by nie byÅ‚o! Tak siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a nasza jedna z wielu - przygód wojennych w biednej podwielickiej wiosce Koźmice Wielkie. Trudno opisać w i krótkiej relacji wszystkie przeżycia i szczegóÅ‚y akcji, które siÄ™ zacierajÄ… w pamiÄ™ci. Ale ważne, że skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ szczęśliwie, mimo że byÅ‚a trudna i niebezpieczna.
XVIII Moja klęska. /Koniec Wojny/
Na obrzeżach Wieliczki na tzw. Kozim Rożku, znajdowaÅ‚ siÄ™ Å‚adny nowy dom; WÅ‚aÅ›cicielem byÅ‚ nijaki MaÅ‚ota. Dom ten wynajęła rodzina; wspóÅ‚wÅ‚aÅ›ciciele znanej fabryki, dzwonów w PrzemyÅ›lu. Mama Buciakowa, jej córka Krysia i kuzynka Dzidzia FelezyÅ„ska. SchroniÅ‚y siÄ™ w Wieliczce przed terrorem UkraiÅ„ców, który rozszerzaÅ‚ siÄ™ na tamtych terenach. Dziewczyny byÅ‚y miÅ‚e i Å‚adne, wiÄ™c zbieraliÅ›my siÄ™ tam z kolegami i spÄ™dzaliÅ›my miÅ‚e wieczory w tych ciężkich czasach. PrzychodziÅ‚ tam m.in. Tadek Krzysiak, wspaniaÅ‚y skrzypek o zaciÄ™ciu cygaÅ„skim. Dzidzia graÅ‚a piÄ™knie na pianinie, które przywiozÅ‚a ze sobÄ… z PrzemyÅ›la. Wieczory upÅ‚ywaÅ‚y na rozmowach, flirtach, Å›piewach m.in. patriotycznych pieÅ›ni. ByÅ‚o to ryzykowne, ale dom znajdowaÅ‚ siÄ™ daleko od centrum. Pewnego dnia a byÅ‚o to w poÅ‚owie stycznia 1945r., przyszedÅ‚em odwiedzić KrysiÄ™. W podwórcu zobaczyÅ‚em dwa niemieckie samochody ciężarowe i jeden osobowy. Pierwszy odruch - cofnąć siÄ™. Ale nie miaÅ‚em przy sobie żadnych "trefnych" rzeczy. PosiadaÅ‚em legalnÄ… kenkartÄ™ (dowód osobisty) i zaÅ›wiadczenie pracy. Ciekawość zwyciężyÅ‚a wszedÅ‚em.
Krysia opowiedziaÅ‚a mi, że Niemcy przyjechali wieczorem, zmÄ™czeni, nieogoleni i zmarzniÄ™ci. Część rozlokowaÅ‚a siÄ™ w sÄ…siednich domach. Zjedli zapasy i przespali siÄ™ na podÅ‚odze. Pakowali siÄ™ na podwórcu do odjazdu. WyszliÅ›my z KrysiÄ… na zewnÄ…trz. ZachowywaliÅ›my należnÄ… sytuacji powag ale prawdopodobnie w oczach naszych bÅ‚yszczaÅ‚a radość, że Niemcy siÄ™ cofajÄ…, że to może być koniec wojny, chociaż nie można byÅ‚o mieć takiej pewnoÅ›ci. Oficer niemiecki dobrze odczytaÅ‚ nasze emocje. StanÄ…Å‚ w rozkroku, kilka metrów przed nami i teatralnym wolnym ruchem - pieszczÄ…c każdy palec - zaczÄ…Å‚ zdejmować rÄ™kawiczkÄ™. RzuciÅ‚ jÄ… na ziemiÄ™. Rzymskim gestem pokazaÅ‚ - podnieÅ›! Niedwuznacznie chciaÅ‚ mnie upokorzyć.
Pierwsza moja reakcjÄ… to bunt! - Co, mam siÄ™ poddać temu Szwabowi?! Nigdy! Ale sytuacja niebezpieczna. Niemiec powolnym ruchem poÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na futerale z pistoletem. Wtedy uruchomiÅ‚ siÄ™ w moim mózgu magnetofon o przyspieszonych obrotach. PowstaÅ‚y bÅ‚yskawiczne refleksje.
- „Nie unoÅ› siÄ™ honorem. PrzeżyÅ‚eÅ› szczęśliwe rewizje w domu posiadajÄ…c broÅ„.
Czy warto ryzykować życie dla rękawiczki?? Wojna się kończy!"
Napięcie rosło Niemiec powoli otworzył futerał.
- Przeżyłeś kilkanaście akcji bez szwanku w ramach działań
batalionowego oddziału
dywersyjnego, nie ryzykuj!
Nie miałem pewności czy nawet, gdy podniosę rękawiczkę - nie strzeli do mnie. Wiadomym było, że dla Niemca zastrzelenie Polaka, to tak jak - zająca na polowaniu. Za oficerem stała grupa żołnierzy z pistoletami maszynowymi i z zaciekawieniem obserwowali to widowisko. Wyglądali jak pluton egzekucyjny, O ucieczce mojej nie mogło być mowy. Niemiec wyciągnął pistolet z futerału, zarepetował go.
- Przełam się . Przeżyłeś pięciodniowe wałki na Kamienniku w ramach O.P. "POTOK" bez
obrażeń.
Były ostatnie chwile na decyzję. Pistolet był wymierzony we mnie. Wtedy zadziałała Krysia. Chwyciła moją dłoń i płaczliwym głosem powiedziała:
- Na miłość Boską
podnieś tę rękawiczkę!
Załamałem się!
- Podszedłem i podniosłem tę nieszczęsną rękawiczkę.
Widziałem. tryumfalny uśmiech na twarzy oficera.
WygraÅ‚! WracaÅ‚em tyÅ‚em, bo nie miaÅ‚em pewnoÅ›ci czy mimo wszystko nie strzeli. ByÅ‚ silny mróz a mnie byÅ‚o gorÄ…co.
To było prawdopodobnie ostatnie zwycięstwo tego oficera pod koniec wojny - a moja klęska!
Ale może dzięki temu żyję...
XIX: Życiorys.
UrodziÅ‚em siÄ™ 6 stycznia 1924 roku w Chodorowie (byÅ‚e województwo lwowskie).
Wykształcenie:
W 1939r. ukończone, dwie klasy gimnazjum w Wieliczce
W latach 1940 - 1941, tajne nauczanie (komplety)
W latach 1941 - 1943, PaÅ„stwowa SzkoÅ‚a Techniczna Górniczo - Hutniczo - Miernicza w
Krakowie - Krzemionki Tytuł technika - miernika
- W roku 1945 świadectwo dojrzałości
- W latach 1946 - 1950, studia na Akademii Handlowej (I stopień)
- W latach 1962 - 1965, studia na Akademii
Ekonomicznej (II stopień, tytuł: mgr ekonomii)
Praca:
- W latach 1950 - 1958, z-ca Naczelnika Wydziały Planowania w Zarządzie Przemysłu Solnego w Krakowie
- W latach 1958 -' 1972, Kierownik Działu Planowania w Kopalni Soli Wieliczka
W latach 1972 - 1981, Naczelnik WydziaÅ‚u Ekonomicznego w Zjednoczeniu Kopalnictwa Surowców Chemicznych w Krakowie
W roku 1982, przeszedłem na emeryturę.
- W roku 1956, po „Odwilży w Październiku" zostaÅ‚em wybrany PrzewodniczÄ…cym Rady ZakÅ‚adowej w ZarzÄ…dzie PrzemysÅ‚u Solnego. Nigdy nie należaÅ‚em do żadnej partii.
XX. Zakończenie.
Każdy ma - wzglÄ™dnie powinien mieć - swojÄ… „kapliczkÄ™", którÄ… czci. TakÄ… byÅ‚a i jest moja skromna dziaÅ‚alność konspiracyjna.
Należy podkreślić, że działalność ruchu oporu była też krytykowana, za powodowanie dużych strat, w ludziach i majątku narodowym.
Ale trzeba też pamiÄ™tać, że zbrodniarz Hitler, w swoim znanym dziele „Mein Kampf napisaÅ‚, że najpierw wymorduje Å»ydów a w drugiej kolejnoÅ›ci Polaków.
Mieli zostać tylko tzw. „robole". CaÅ‚e szczęście nie zdążyÅ‚.
Myśmy o tym wiedzieli, że jesteśmy skazani na zagładę.
Dlatego podjÄ™liÅ›my walkÄ™, która wymagaÅ‚a, samozaparcia, determinacji i odwagi.
A cóż to jest odwaga?
Znam dwie definicje:
Jest to brak wyobraźni.
Jest to umiejętność pokonania strachu. Zdecydowanie - na podstawie doświadczeń -odpowiada mi ta druga.
Nie mogÄ™ pominąć też, w tych opowieÅ›ciach, postawy moich Rodziców. MieszkaliÅ›my razem z piÄ™ciorgiem rodzeÅ„stwa. Nigdy! Nie rozmawiaÅ‚em z nimi bezpoÅ›rednio o mojej dziaÅ‚alnoÅ›ci konspiracyjnej. Ale nie byli naiwni. WedÅ‚ug wielu symptomów, orientowali siÄ™, że coÅ› kombinujÄ™. PrzynosiÅ‚em do domu, tajne gazetki: „Biuletyn Informacyjny", które czytali z zaciekawieniem. Gdy szedÅ‚em na nocnÄ… akcjÄ™ kÅ‚amaÅ‚em, że w nocy ma być „Å‚apanka" i idÄ™ spać do kolegi na wieÅ› itp.. "
WidziaÅ‚em wtedy, te mÄ…dre zatroskane oczy matki, które milczÄ…co mówiÅ‚y: Uważaj na siebie!
Nigdy mi nie powiedzieli: Nie rób .tego, to niebezpieczne.
I tak koÅ„czÄ™ swoje krótkie, może chaotyczne opowieÅ›ci.
Może nasze dzieci i wnuki - które narzekajÄ… na dzisiejsze czasy - dowiedzÄ… siÄ™, jak trudna, i
niebezpieczną mieliśmy młodość.
XXI. Indeks pseudonimów, nazwisk, kryptonimów, skrótów.
Pseudonimy:
1. „Brom" - BronisÅ‚aw LeÅ›niak - OD,OP
2. „Cierniak"-NN-OP
3. „Czerwony" - StanisÅ‚aw WilkoÅ„ - OP
4. „Dzik" - Tadeusz Ekiert- OD, OP
5. „Florian" - StanisÅ‚aw Tatara - d-ca OD i szef OP "Potok" i
6. „Got" - Otton Goetel - OP
7. "Granatowy" - NN - OP
8. "Grot"- Andrzej Grodziński - OD, OP
9. „Gryf' - Antoni Mizera - T
10. „JeleÅ„" - Klemens Nawrot - OP
11. .„Juliusz" - Julian Markowski - d-ca Obwodu Kraków
12. „KarÅ‚owicz" - Jerzy Mizera - T
13. „KoÅ›ciesza" - Dominik HordyÅ„ski - d-ca Zgrupowania „Kamiennik"
14. „Kruszyna" -
Eugeniusz Jarosz - OD
15. „Kula" - Franciszek Nawrot - OP
16. „Kruk"- NN-OP
17. „Lech" - Józef ÅšlÄ™czka - OD, OP
18. „Longin" - Karol KamiÅ„ski - OP
19. „Å?abÄ™dź" - Zygmunt MiczyÅ„ski - T
20. „Lubicz" - Krzysztof Guzkowski - OD, OP
21. „Lis" - Kazimierz Mleczko" - OD, OP
22. „Å?uska" - MieczysÅ‚aw Kurowski - z-ca d-cy OP „Potok"
23. "Legda" - Franciszek GoÅ‚da - d-ca Placówki „Lena"
24. „Mars" Zygmunt Kawecki" - m.in. z OP "Huragan", d-ca plutonu saperskiego
25. „Orzech" - Józef Batko - OP
26. „Pepek" - Piotr LewiÅ„ski z-ca d-cy Placówki „Lena":
27. „Potok" WÅ‚adysÅ‚aw WoÅ‚ek - d-ca OP „Potok"
28. „Rymsza" - Robert Mazur" - oficer zwiadu OP „Potok"
29. „Rys" - Emil Stopa - OP
30. „Sosna" - BolesÅ‚aw Olszowski - OD, OP
31. „Skalny" - Franciszek Hapek - OP
32. „Skaut" - StanisÅ‚aw Rzepa - OD, OP
33. „Szaruga"- Kazimierz Dunikowski - OD, OP
34. „SzerszeÅ„" - StanisÅ‚aw Jordan - OD, OP
35. „Wilk" - Marian Nawrot - OP
36. „Å»bik" - MichaÅ‚ Ziarko - OD, OP
37. „Zyndram" - Julian Wojtaszek - T
Kryptonimy:
„Murawa" - Obwód MyÅ›lenice AK
„Mrówka" - Batalion Wieliczka AK .
„Lena - Wilga" - Placówka Wieliczka - Miasto AK K
Skróty:
1. SZP - Służba Zwycięstwu Polsce
2. AK - Armia Krajowa
3 .ZWZ - ZwiÄ…zek Walki Zbrojnej
4. OP - Oddział Partyzancki
5. OD - Oddział Dywersyjny
6. KEDYW - Komenda Dywersji
7. T - Oddziały Terenowe
8. NN - Nazwisko nieznane
Spis treści:
I. Wstęp
II. Korzenie.
III. Śmierć Brata! / Początek wojny/.
IV. Przysięga. I
V. Skrócony przebieg sÅ‚użby.
VI. Ruch oporu w Wieliczce.
VII, Obserwacja transportów niemieckich.
VIII. Funkcja łącznika KEDYW-u.
IX. Akcja w Magistracie.
X. Akcja w Przebieczanach.
XI. Akcja w Dziekanowicach.
XII Rewizja.
XIII Powstanie OP "Potok".
XIV. Pertraktacje.
XV. Akcja-afisze.
XVI. Akcja w garbarni.
XVII. Transport broni.
XVIII. Moja klęska/Koniec Wojny/.
XIX. Życiorys.
XX. Zakończenie.
XXI. Indeks nazwisk i pseudonimów.
XXII. Spis treści.
PRZYPISY:
1 Opracowano na podstawie relacji: "Lecha" i pani Marii Walas - Bochosiewicz, która żyje i prowadzi .restauracjÄ™ „U Witka" w Wieliczce. Zna swojÄ… cześć przeżyć, z opowieÅ›ci Matki - Joanny.
'Opracował:Andrzej Grodziński "Grot" z-ca d-cy I drużyny O.P. :"Patok"
2 "Lech" - chodzi o pchor. Józefa SieczkÄ™ dowódcÄ™ I drużyny OP "Potok", wymienionego w książce K. Guzikowskiego Armia Krajowa na terenie powiatu wielickiego "Biblioteczka Wielicka"
Por./kpt./WÅ‚adysÅ‚aw WoÅ‚ek "Potok" dowódca oddziaÅ‚u dywersyjnego zorganizowanego w placówce Wieliczka - Miasto., kryptonim "Lena". ByÅ‚ zastÄ™pcÄ… dowódcy batalionu wielickiego "Mrówka", a w 1944 r. byÅ‚ dowódcÄ… oddziaÅ‚u partyzanckiego "Potok", przyjÄ™tym od jego pseudonimu. Przed wojnÄ… nauczyciel szkóÅ‚ powszechnych, por. WP. Wymieniony wielokrotnie w książce K. Guzikowskiego, op.cit.(red.)
4 4Por. BolesÅ‚aw TaÅ„cula "Czarnota", :Trzaska", "TysiÄ…c" byÅ‚ dowódcÄ… placówki Wieliczka - WieÅ›, (kryptonim "Gromada" od 1941 r. Do 19 stycznia 1945 r. K. Guzikowski, op. Cit. (red.)
Józef Janus „Szwagier" byt pracownikiem wagonów restauracyjnych w pociÄ…gach poÅ›piesznych kursujÄ…cych z Katowic do WrocÅ‚awia i Berlina. UmożliwiÅ‚o mu to przewożenie ulotek, biuletynów innych wydawnictw redagowanych w jÄ™zyku niemieckim. CaÅ‚a akcja odbywaÅ‚a siÄ™ pod kryptonimem „N" i byÅ‚a specjalnÄ… formÄ… dywersji antyniemieckiej, majÄ…cej na celu osÅ‚abianie morale żoÅ‚nierzy Wehrmachtu.
Jednym z uczestników tej akcji byÅ‚ Jan Nowak-JezioraÅ„ski, o czym pisze v swoich wspomnieniach Kurier z Warszawy, Znak, 1989. Szerzej akcja omówiona jest w książce Guzikowskiego, op. cit, s. 126 i nastÄ™pne, (red.)
5 Według K. Guzikowskiego, op. cit, oddział wielicki
Narodowej Organizacji Wojskowej, zaprzestał swej działalności z chwilą
włączenia do Armii Krajowej, zachowując swoje stany osobowe
bez jakichkolwiek zmian, (red.)
6 Pchor. Kazimierz Dunikowski „Szaruga" i pchor.
StanisÅ‚aw Jordan „SzerszeÅ„" wchodzili w skÅ‚ad staÅ‚ego oddziaÅ‚u
dywersyjnego „Potok". Pchor. Eugeniusz Jarosz „Kruszyna", pchor.
Antoni Mizera „Gryf' i Jerzy Mizera „KarÅ‚owicz" byli-w skÅ‚adzie OP
„Potok", który przeszedÅ‚ za RabÄ™ do Zgrupowania
Chor./ppor. StanisÅ‚aw Tatara „Florian" - szef oddziaÅ‚u partyzanckiego „Potok". K. Guzikowski, op. cit, s. Å‚ 51. (red.)
8 Kpr. WÅ‚adysÅ‚aw Kurek „Mocarny" wybudowaÅ‚ i odpowiednio zabezpieczyÅ‚ magazyn w Koźmicach Wielkich. ZnajdowaÅ‚ siÄ™ on pod jego domem. Magazynowana byÅ‚a w nim bron pochodzÄ…ca m. in. ze zrzutów. O jego istnieniu wiedziaÅ‚y tylko trzy osoby, por. K. Guzikowski, op. cit., s. 101. (red.)
„Kamiennik". WedÅ‚ug K.
Guzikowskiego wszyscy trzej wymienieni pozostali jednak celowo w Wieliczce,
bracia Mizerowie dla organizowania zaopatrzenia oddziału, a Eugeniusz Jarosz,
który posiadaÅ‚ prawo jazdy, prowadziÅ‚ samochód strażacki, używajÄ…c go do
przerzutu broni i amunicji z Wieliczki do Koźmic Wielkich. (K. Guzikowski, op.
cit, s. Å‚ 40 i 152).
Bliższych danych o Zygmuncie MiczyÅ„skim, ps. „Å?abÄ™dź" - nie udaÅ‚o siÄ™
ustalić, (red.) . ..
11 "Bandengefahr" - w dowolnym tÅ‚umaczeniu: „Bandyci, niebezpieczeÅ„stwo", red.) -
12 Op „Å»óÅ‚w" oddziaÅ‚ dowodzony przez sierż. Franciszka Mrożą „Å»óÅ‚wia"
13 Wojciech Piwowarski „Rogacz"
14 StanisÅ‚aw Lassler „Kania", „Korsarz", z-ca dowódcy OP „Å»óÅ‚w"
2S Ppor. Franciszek Lembas „Zgrzebniok" już w 1940 r. byÅ‚ wspóÅ‚organizatorem placówki Wieliczka-WieÅ› II, kryptonim "Å?an", obejmujÄ…cej część gminy Bieżanów nie włączonej do miasta Krakowa i gminÄ™ WÄ™grzce Wielkie, zob. K. Guzikowski, op. citt s. 74. (red.)
22 Por. Antoni WÄ™grzyn „Ostroga" byÅ‚ dowódcÄ… OP
„PoÅ›cig",
(red.)
23 OP „PrÄ…d" w sile okoÅ‚o 40 partyzantów wchodziÅ‚ w
skÅ‚ad obwodu „Murawa**. DowódcÄ… od powstania oddziaÅ‚u w październiku 1943 r. do
lipca 1944 r. byt plut Józef Misior „PrÄ…d" Od lipca 1944 r. dowodziÅ‚ nim
pchor. „Å?oÅ›1* NN. Por.
Zbigniew Å?oziÅ„ski „Niedźwiedź**, Walki oddziaÅ‚ów Armii Krajowej w powiecie
myÅ›lenickim w drugim póÅ‚roczu 1944 r., „Okruchy WspomnieÅ„** nr 2, s. 30. (red.)
24 Zbigniew Banach „Buk" - oficer dywersji „Murawa". Tamże, str 28; (red.)
25 OP „PoÅ›cig" powstaÅ‚ w jesieni 1943 r. w okolicy PorÄ™by MyÅ›lenickiej pod dowództwem wymienionego w przypisie nr 24 -Antoniego WÄ™grzyna „Ostrogi", LiczyÅ‚ okoÅ‚o 70 partyzantów. Od listopada 1944 r. byt dowodzony przez pchor. Jura" NN. (red.)
26 Ppor. Artur Korbel „Bicz" zginÄ…Å‚ 29 listopada 1944 r., trafiony przez wroga w trakcie wycofywania siÄ™ w kierunku Kolonia, zob. StanisÅ‚aw GawÄ™da „Krakus'*, Walki oddziaÅ‚ów Armii Krajowej w powiecie myÅ›lenickim w drugim póÅ‚roczu 1944 r. Bitwa pod Kotoniem fez. 2), „Okruchy WspomnieÅ„" nr 3, s. 18. (red.)
27Chodzi o ppor. Antoniego Batko „SÄ™pa", który z placówki w Koźmicach Wielkich w kwietniu 1940 r. zostaÅ‚ przeniesiony do obwodu Kraków-Powiat zob. K. Guzikowski, op. c/7., s. 75 i 81. (red.)
Redakcja: Piotr Kaczor